sobota, 29 sierpnia 2015

Dodatek

             12 września - lot
    Po odprawie i oddanie bagaży ,mogliśmy zająć miejsca w samolocie.Usiadłam miejsce obok okna, na środku siedzi Szymon,a od strony przejścia Ben.Chłopacy od razu zajęli się rozmową ,tak by Szymon wytrzymał jak najdłużej bez zasypiania.
-Witamy pasażerów lotu z Gdańska do Los Angeles.Przewidywany czas lotu to 14 godzin i 20 minut. Prosimy o zapięcie pasów i wyłączenie telefonów komórkowych. Dziękuje za uwagę i życzę przyjemnego lotu.-zgodnie z prośbą stewardesy zapięłam pasami Szymona i siebie.Zmieniłam ustawienia w telefonie na tryb samolotowy.
-Mamo-odezwał się cicho mój mały skarb .
-Co się stało?-poprawiła mu blond włoski .
-Co dostanę na urodziny?-zrobił minę smutnego pieska , bo myślał , że  podziała ona na mnie .
-Prezent -uśmiechnęłam się
-Wujek mówi , że to będzie coś małego , a później będzie duże-teraz to mam ochotę zabić Ben'a .Powiedziałam mu ,że Szymon na  urodziny dostanie małego, biszkoptowego labradora ,ale on miał mu nic nie  mówić.
 
 Szymon męczy mnie już o psa od kąt na Hawajach poznał Gai Jay'a (członek zespołu The Wanted).
 -Nie wiem -wzruszyłam ramionami -Wujek coś jeszcze Ci mówił?
-Mówił ,że od niego dostane coś super .Wiesz co?-poprawił się na fotelu .
-Nie-okłamałam go.Wiem doskonale co dostanie ,ale dowiecie się później.
-Szkoda-powiedział pod noskiem i zaczął bawić się zabawkami.
Kiedy byłam pewna ,że jest dobrze się bawi uderzyłam Ben'a ręką w tył głowy.
-Za co ?-spytał szeptem rozmasowując obolałe miejsce .Pokazałam mu na Szymka , na co on tylko się uśmiechnął  zaczął słuchać muzyki przez słuchawki.

Mój mały mężczyzna przez większość lotu bawił się zabawkami lub rysował obrazki .Chciałam by przez jak najdłuższy czas nie spał ,bo w LA ich czasu będziemy tam o 22 w nocy.Szymon usnął okoły dwóch godzin przed lądowaniem .Przykryłam go kocem od stewardesy. Ben cały lot(14 godz.) przespał ,albo tylko miał zamkniete oczy. Natomiast ja czytałam książke spoglądając co jakiś czas na Szymka.

poniedziałek, 27 lipca 2015

ROZDZIAŁ 11

 12 września

Luke POV .

Nie wiem  co mną kierowało gdy pocałowałem Magde .Chęć kolejny raz posmakowania jej ust czy to by Hood przestał wiercić nam dziurę w brzuchu.

Kiedy wybiegła z klasy nauczyciel wybiegł za nią ,każąc nam zostać na miejscach .
-Jesteś idiotą Luke-powiedział Calum .
-Wiem-krzyknołem .
Jeszcze jebane pół twarzy mnie boli bo mnie spoliczkowała.
Nauczyciel nie wrócił do końca zajęć ,przez co wybiegłem z klasy , by znaleźć Magde i ją przeprosić.
Na parkingu nie było jej samochodu.Musiała pojechać z Szymonem do przedszkola tak jak mu obiecała.
Dzięki temu ,że zapamiętałem drogę ,dotarłem tam w pół godziny .Bez zastanowienia i rozglądania się otworzyłem drzwi do sali ,w której wczoraj Szymon miał zajęcia .
-Dzień dobry -przywitałem się  z opiekunką.
-Dzień dobry -odpowiedziała uśmiechem.
-Jest już Szymon Lewandowski ?-zapytałem.
-Przykro mi ,ale nie mogę udzielać takich informacji.
-Proszę ,pokłóciłem się z jego mamą , z reszta ja byłem tu wczoraj .Kojarzy mnie pani?
-Nie ,przykro mi -jej twarz zmieniła się z miłej na zdenerwowaną .Rozejrzałem się po klasie i dojrzałem te małe bestie z wczoraj.
-Widzi pani te dziewczynkę w różowej sukience z koleżankami ?-zrobiłem krok w tył.
-Tak ,ale nie rozumiem do czego pan dąży.
-Jeżeli pani mi nie wierzy to proszę zapytać się tej dziewczyny czy wczoraj tu był blondyn z kolczykiem ,który powinien być w uchu ,a zamiast tego jest tu -pokazałem na usta-Jeżeli ona powie , że widziała to powie mi pani gdzie jest Szymon i jego mama -poprosiłem.
-Spróbuje ,proszę tu poczekać-powiedziała.
-Ja poczekam na korytarzu , tak by mnie dzieci nie widziały -pokiwała głową ze zrozumieniem.

Na korytarzu czekałem mniej niż 3 minuty.
-Powiem ,tyle ile wiem -powiedziała stając na przeciwko mnie-Jakieś pół godziny temu dzwoniła do nas babcia Szymona.Powiedziała że Szymon nie przyjdzie dziś , bo jego mama jest w szpitalu-skończyła ,a po demną ugieły się kolana.Jeśli Magda wylądował przeze mnie w szpitalu to nie wiem co zrobię .
-Wie pani w ,którym szpitalu jest Magda?-chciałem dowiedzieć się jak najwięcej od tej kobiety.
-Tego nie wiem ,przepraszam ,ale muszę iść już do dzieci-zostawiła mnie samego .
Weź się w garść Luke -pomyślałem.
Szpital ,szpital? Ha...wiem ,jeden jest jakąś ulice stąd.Nie przyjechałem tu samochodem ,więc musiałem przebiec te cholerną ulice.

W izbie przyjęć było mnóstwo osób , na szczęście nikt nie stał przy recepcji.Stała za ladą starsza pani z uśmiechem .
-Dzień dobry-przywitałem się -Czy przywieziono tu dzisiaj dziewczyne?Tak blondynka ,włosy do ramion , ma 18 lat ,wie coś pani?-zaczeła przeglądać jakiś zeszyt.
-Tak synu , a kim ty dla niej jesteś.Wpuszczam tylko rodzinę.
-Ja jestem jej chłopakiem-skłamałem.
 -W takim razie drugie piętro sala 118 .Pójdziesz tędy prosto do windy-pokierowała mnie.
-Dziękuje jest pani cudowna-przytuliłem ją i pobiegłem do windy.
Nie mogę znieść myśli ,że Magda jest w szpitalu przez ze mnie.Jestem cholernym dupkiem.
Jest drugie piętro. Teraz  muszę znaleźć jej sale.
-115 ,116 -mówiłem pod nosem-117,118 ,Jest -pod jej salą siedział jakiś brunet  i jej babcia.
-Co tu robisz?-spytała się jej babcia ,która miała łzy w oczach .
-Przyjechałem do Magdy ,co jej jest?
-Miała stłuczke samochodem.Straciła przytomność i zabrała ją karetka-tłumaczyła -Teraz jest u niej lekarz .
-Wiadmo już coś ?-podałełem jej chusteczke higieniczną .
-Wiem ,że zrobili jej prześwietlenie i ma słamaną ręke-odezwał się brunet.
-Kim ty jesteś ?-zapytałem z ciekawości
-Ben Barnes-przectawił się
-Luke Hemmings. Chodzę z Magdą do klasy.
-Które z was jest spokrewnione z pacjętką?-lekarz wyszedł z jej sali.
-Ja jestem jej babcią ,to jest jej szwagier -pokazała na Bena
-Lucas Hemmings jestem jej chłopakiem-sam się przectawiłem chcąc dowiedzieć się czegoś o Magdzie.
-Dobrze , Magda ma kilka siniaków i otarć ,ale to samo się zagoi .Ma jeszcze złamaną ręke ,ale ją tylko nastawimy i pójdzie w gips.
-Doktorze ,czy możemy się z nią zobaczyć ?Ile będzie musiała tu zostać?-pytała się go jej babcia.
-Tak tylko pojedyńczo i na kilka minut-lekarz sprawdził jej karte.-Zostawimy ją na obserwacji do 13 września , a teraz przepraszam muszę odwiedzić innych pacjetów .-pożegnał  się z nami i odszedł.
-To ja wejde pierwsza -powiedziała starsza pani.Razem z brunetem pokiwaliśmy głowami na zgode .
Ben usiadł na jednym  z plastikowych krzeseł , a ja chodziłem w kółko po korytarzu wyrywając sobie włosy z głowy.
-Wiesz ,gdzie i z kim jest Szymon?-spytałem się z ciekawości.
-Niedługo przyjedzie tu z mamą Magdy-odpowiedział z brytyjskim akcentem.
-Aha-powiedziałem siadając obok niego na krzesełku.Schowałem twarz w dłonie , na co Ben się zaśmiał-Co Cie tak śmieszy ?-wyprostowałem się
-Za bardzo przypominszasz mi mojego brata-cały czas się śmiał.
-I to jest takie śmieszne?-wytarłem spocone dłonie w spodnie.
-Wyglądasz dokładnie jak on w dniu urodzin Szymka-zmierzwił włosy ręką
-To fajnie...chyba.-powiedziałem sprawdzając godzine.
Z różnych sal wychodzili lekarze i pielęgniarki w białych ubraniach.Zaraz tu zwariuje...

-Lukeeeeeee!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!-ktoś krzyknął. Kiedy obróciłem się w strone wind zauważyłem Szymona biegnącego w moją strone ,a za nim szła pani po 40 z torbą sportową w ręce.
Klęknołem na jedno kolano i czekałem ,aż będzie na tyle blisko bym mógł go przytulić.
Szymon objął mnie małymi rączkami i schował głowe w mojej szyj.Przytuliłem go do siebie i masowałem mu plecy.
-Mama jest teraz razem z tatą?-zapytał szeptem Szymek.
-Co ?-usiadłem z nim na krzesełku -Twoja mama jest tutaj w sali obok.
-Nie zostawiła mnie ?-po jego czerwonych policzkach spłyneły łzy.
-Mama nigdy Cię nie opuści -wytarłem kciukiem jego łzy .Mały przytulił się mocniej do mnie-Dzień dobry-przywitałem się z mamą Magdy.
-To ty jesteś Luke ,prawda?-zapytała siadając obok mnie .
-Tak -uśmiechnąłem się .
--Wujek?-spytał się Szymon podnosząc główkę .
-Cześć maluchu-odezwał się Ben ,  "maluch" zszedł z moich kolan i przeszedł do Ben'a .
-Hej -rozglądał się po bokach-Gdzie masz dla mnie prezent?-położył ręce po bokach.Szymek jeszcze chwile temu płakał na moich kolanach ,a teraz chce prezent od wuja .
-No..-podrapał się po głowie -Zostawiłem je w samochodzie -odpowiedział .
-Wybaczam Ci-powiedział Szymek.

-No chyba go coś boli!-z sali Magdy doszły nas krzyki .Sekundę później stała na korytarzu w koszuli szpitalnej z ręką w gipsie -Cześć-rzuciła  w naszą strone  ,a później poszła do gabinetu lekarza naprzeciwko jej sali .
Z gabinetu dochodziły krzyki Magdy i stłumione słowa lekarza .Wyszła zadowolona po 5 minutach.
-Ubiore się i możemy jechać do domu -powiedziała , biorąc Szymona pod rękę i całując go w czoło.
Teraz mogłem hej się przyjrzeć lepiej.Oprócz złamanej ręki ma śiniaka na  nodze i startą skórę na lewej ręce.
-Wszystko dobrze?Czemu tak krzyczałaś?-pytała się jej mama
-Ten idiota myślał , że zostane tu 2 dni. Chyba to on miał wypadek ,a nie ja .-przytuliła do siebie Szymona .
-A ty wpisałaś się na własne życzenie?-zapytał się Ben.
-Jak ty mnie dobrze znasz -pocałowała go w policzek.
-Pogadamy później -powiedział kładąc rękę na jej ramieniu .
-Wiem-rozejrzała się po korytarzu i zobaczyła mnie ,gdyby jej wzrok mógł zabijać ,byłbym już w kostnicy -Co tu robisz?-zapytała się mnie .
-Chciałem dowiedzieć się czy wszystko z tobą w porządku-poprawiłem koszule .
-Wszystko jest dobrze .Możesz już iść-powiedziała
-Mogę później zadzwonić?-zapytałem zakładając plecak .
-Tak-zabrała torbe i razem z Szymkiem,babcią i mamą .

-Tak rozmawiasz z  swoją dziewczyną?- zapytał się Ben mnie.
-Daj mi spokój.Cześć.-rzuciłem wychodząc z szpitala.



Magda POV.

Po tym jak 'zasnełam ' w samochodzie obudził mnie przystojny chłopak ,jak później się okazało był ratownikiem pogotowia.Kiedy zostałam przewieziena do szpitala dowiedziałam się ,że miałam stłuczke z innym pojazdem.Powiedziano mi ,że muszą wykonać badania by sprawdzić czy wszystko jest okey.Oprócz siniaka i startej skóry mam złamaną lewą ręke.Włożyłi mi ją w gips i mogłam zadzwonić do babci .Przyjechała do mnie po pietnastu minutach kiedy lekarz skończył mówić co mi się stało.

(.......)
-Ile mam tu jeszcze być?-spytałam poprawiając szpitalną koszule.One są do baniiiiiii.
-Lekarz powiedział ,że do 13 Cie wypuszczą-CCCCOoooo to jakieś żarty ???Muszę w LA  jutro rano ,a nie za dwa dni .
-No chyba go coś boli!!!-wykrzyknełam zrywając się  łóżka i mimo próśby babci wyszłam z sali.Na korytarzu był Ben ,mama i Szymek .-Cześć -rzuciłam wchodząc do gabinetu mojego lekarza.
-To prawda ,że chce mnie pan tu trzymać przez dwa dni?-zapytałam opierając się o biurko za ,którym siedział.
-Tak,to prawda.Musimy zatrzymać Cie na obserwacji. -powiedział z stoickim spokojem.
-Pan chyba żartuje-poprawiłam włosy prawą ręką-Jutro muszę być z samego rana w Los Angeles ,a nie siedzieć w szpitalu.
-Będzie pani musiała zmienić plany.Takie mamy procedury -ja chyba go zaraz udusze.
-Nie mogę zawieść tysięcy fanów bo wy macie takie procedury.
-Cóż mam związane ręce -odpowiada .
-Ale ja nie ,wypisuje się na własne życzenie .-powiedziałam trzaskając drzwiami.

-Ubiore się i możemy jechać do domu -powiedziałam , biorąc Szymona pod rękę i całując go w czoło.
  -Wszystko dobrze?Czemu tak krzyczałaś?-pytała się mnie mama
-Ten idiota myślał , że zostane tu 2 dni. Chyba to on miał wypadek ,a nie ja .-przytuliłam się Szymona .
-A ty wpisałaś się na własne życzenie?-zapytał się Ben.
-Jak ty mnie dobrze znasz -pocałowałam go w policzek.
-Pogadamy później -powiedział kładąc rękę na moim ramieniu .
-Wiem-rozejrzałam się po korytarzu i zobaczyłam  Luke>Jego tu jeszcze brakowało -Co tu robisz?-zapytałam się jego
-Chciałem dowiedzieć się czy wszystko z tobą w porządku-poprawił koszule .
-Wszystko jest dobrze .Możesz już iść-powiedziałam
-Mogę później zadzwonić?-zapytał zakładając plecak .
-Tak-zabrałam torbe w ,której miały być moje ubrania i kosmetyki,  razem z Szymkiem,babcią i mamą weszłam do sali , Ben'a zostawiłam z Luke'iem.

-Skarbie ,powinnaś zostać w szpitalu-przekonywała mnie mama
-Mamo...nie raz miałam coś złamanego.Przeżyje-wyjełam z torby ubrania bo moje były poplamione krwią
-Wnusiu to na prawde nie jest dobry pomysł .Miałaś wypadek-mówiła babcia.
-Wiem ,że się martwicie ,ale przeżyje ,a ten wypadek to była tylko zwykła stłuczka-sprawdzałam czy mam jekieś kosmetyki by zakryć te śiniaki i podrapania.
-Jesteś już dorosła-powiedziały obie przyznając sobie racje.
-Mamo ,będe mógł po tym rysować?-pokazał na mój gips.
-Jasne ,że tak -pocałowałam go w policzek-Do przedszkola dzisiaj nie pójdziesz-usiadłam na łóżku obok niego.
-Wiem-przytulił się do mnie.
-On bał się ,że go zostawisz-powiedziała moja mama.
-Hej,to prawda?-podniosłam jego główkę aby spojrzał mi w oczy.
-Tak-znów się do mnie przytulił - , ale Luke mi wszystko wytłumaczył-powiedział w, moją szyje.
-O czymś jeszcze powinnam wiedzieć?-spytałam się obecnych osób .
-No-odezwał się Szymek-Wujek nie ma dla mnie prezentu.
-Mówił przecież ,że zostawił go w samochodzie-tłumaczyła mama.
-Jenyy..-przybiłam pią
tke z moim czołem-Miałam go odebrać z lotniska-mówiłam na głos-Jak mogłam o nim zapomnieć?
-Najwyraźniej musiał wyporzyczyć auto z jakiegoś komisu-babcia poprawiła swojego koka z tyłu głowy-Ale jeszcze raz napedzisz nam takiego stracha to inaczej porozmawiamy-pogroziła mi palcem.
-Zapamiętam -zabrałam ubrania i wstałam z szpitalnego łóżka-To ja się ubiore i zaraz wracam- zajełam łazienke ,którą miałam na swojej sali ,bo była to tzw.separatka .Ubrałam ciuchy i botki:
 

Mam nadzieje ,że dzięki białemu swetrowi nie będzie widać ,aż tak mojego gipsu.Kiedy zakryłam wszystkie zadrapania na twarzy korektorem i wyszłam z łazienki.
-Pielęgniarka przyniosła wypis-powiedziała mama.
-Czyli możemy już wyjść?-spytałam chowając gips w rękawie.
-Tak ,tylko musimy kupić ci witaminy-babcia założyła swój płaszcz.
-No ,to w drogę -przełożyłam torbe przez głowę .
-No chyba żartujesz-krzykneła mama-Dawaj mi tą torbe -zrobiłam tak jak mówiła
-Kocham Cię mamo-powiedział kiedy byliśmy już na korytarzu.
-Ja ciebie też -kucnełam i go przytuliłam go z całej siły .
-Mnie już nie przytulisz?-spytał się Ben stojąc za moimi plecami .
-Przytule- wstałam nie puszczając ręki Szymona -Sorry ,że po Ciebie nie pojechałam -przytuliłam tym razem Ben'a.
-Ważne , że jesteś cała i zdrowa-dał mi buziaka w czoło-No tak w połowie -zażartował.
-Chodź-Szymon ciągnął mnie za rękę w stronę wyjścia-Chce zobaczyć ten prezent .
-Dobrze już idziemy-powiedział Ben .
Mama z babcią szły przodem ,a za nimi ja ,Ben i Szymek .
-Ja odwiozę babcie i pojadę do apteki,a wy jedziecie razem do domu-zarządziła mama stojąc przy swoim samochodzie.
--Ja prowadzę ,nie chcę znów tu wylądować-Ben zajął miejsce kierowcy ,a ja przypięłam Szymona w fotelik ,który wcześniej zabrałam z samochodu mamy.
-Kiedy dostanę ten prezent?-dopytywał się mały będąc już zapiętym.
-Jak dojedziemy do domu-odpowiedział Ben.
-Musisz być cierpliwy-sama zapięłam się w pasy bezpieczeństwa.
-Jesteście okropni-powiedział Szymon zakładając ręce na piersi.
-Jak my to przeżyjemy-?-spytał  się  szwagier po wstrzymując śmiech.
-Jakoś będziemy musieli-powiedziałam przez śmiech .
-Nie dam wam moich chrupek jak nie przestaniecie się śmiać-zagroził Szymon.
-To była by niewyobrażalna strata-skręcił w naszą dzielnice wujek chłopca.
-Mam na was focha-powiedział Szymek patrząc przez szybę .
-I co ja zrobię z taką super wyścigówką?-zapytał Ben sam siebie.
-Kupiłeś mi wysćigówke ?-pomiędzy naszymi fotelami pojawiła się błąd czupryna
-A pan nie ma na mnie focha?-wjechał na nasz podjazd wyłączając silnik.
-Już mi przeszło-sam odpiął się z pasów  i czekał ,aż któreś z nas otworzy mu drzwi.
-Szybko Ci przeszło-stwierdziłam wychodząc z samochodu.
-To jest bardzo podejrzane-powiedział Ben wypuszczając Szymka z samochodu i wyjmując swoją torbe na kółkach.
-Tu nie chodzi czasem o tą zabawke?-zapytałam  otwierając domu
-Co?Nie ja bardzo stęskniłem się za wujkiem i tyle-mówił Szymon zdejmując kurtke
-Też się za tobą stęskniłem-odpowiedział jego wujek i obaj znikneli w salonie.

-Kawa czy herbata?-spytałam wchodząc do kuchni.
-Kawa i sok dla Szymcia-odpowiedział mi chłopak
-Oki toki-mruknełam pod nosem i wstawiłam wode na kawy dla nas jedną ręką .
Uszykowałam kubki,łyżeczki i cukier,kiedy miałam wyłączać wode pod nogami przemkneło mi coś małego.Z strachu wskoczyłam na blat roboczy i zapiszczałam.Chłopacy słysząc jak krzycze wbiegli do kuchni z kąsolą w ręce.
-Co się stało?-Ben zdjął mnie z blatu.
-Coś małego i czarnego przemkneło mi po nogach .Myślałam ,że to szczur więc chciałam się chronić-wytłumaczyłam wyłączając wode.
-Małe i czarne?-spytał się Szymek
-No tak -zalałam nam kawy.
-Ej to moja wyścigówka -powiedział wyciągając małe autko z  kąta w kuchni.
-Serio nie mogłeś kupić mu czegoś większego?-spytałam stawiając kawy na ławie w salonie.
-Wyglądał fajnie-bronił się Ben.
-Mama wystraszyła się mojej zabawki-śmiał się ze mnie Szymon biegnąc do swojego pokoju.
-Ciekawe kto będzie się śmiał jak lodówkę zamknę na kłódke-odpowiedziałam siadając obok Ben'a na kanapie .
-Teraz mów jak sobie radzisz i kogo miałem skopać ?-spytał się słodząc kawę.
-W szkole całkiem nieźle ,poznałam czterech fajnych chłopaków,udało mi się zapisać Szymka do przedszkola i jakoś sobie radzimy-upiłam łyk gorzkiej kawy.
-A co z tym chłopakiem ze szpitala ,to twój chłopak?
-Chyba coś go boli jak tak myśli-odpowiedziałam
-To boli ,bo w szpitalu przedstawił się jako twój chłopak, a mi i twojej mamie jako kolega z szkoły-powiedział
-On ,nie jest moim chłopakiem , a jedynie kolęgą z klasy i tylko tyle-mówiłam pijąc kawę.
-Coś mi tu śmierdzi-stwierdził Ben-Ten chłopak jest jakiś dziwny .
-I właśnie za to jego miałeś skopać-z góry zbiegł Szymon
-Co tam szkrabie?-usiadł pomiędzy nami na kanapie .
-Głodny jestem-powiedział .
-Dobra ,to wy się pobawcie , a ja zrobię
 coś na obiad-powiedziałam odkładając kawę na stolik.
-Nie-powiedzieli w tym samym czasie.
-Czemu?-położyłam całą rękę na biodrze
-Bo ja coś ugotuje-powiedział Ben.
-No wujek gotuje lepiej niż ty -poparł go Szymon.
-Obaj przeciwko mnie?
-Tak wyszło-mówił -a teraz siadaj ,a my będziemy twoimi kucharzami -posadzili mnie na kanapie i udali się do kuchni.

Nie chcąc im przeszkadzać zabrałam swoje rzeczy i poszłam na góre do swojego pokoju.Zajełam miejsce przy biurku i zabrałam się za robienie tematów na przód ,ponieważ w LA spędze dwa tygodnie. Kiedy kończyłam ostatni temat zostałam zawołana na dół.

Podczas obiad opowiedziałam im(mama i babcia już wróciły)jak doszło do wypadku i o tym co będe robiła na wyjeździe.Udało mi się ich przekonać ,żebym zabrała Szymona , bo gdyby został to tylko plątał mi się pod nogami , a tak to będą mieli od nas chwile odpoczynku.Ben poleci z nami  by odwiedzić grób swojego brata.
Zabukowałam całej trójce bilety w pierwszej klasie  , niestety lot będzie z przesiadką w Warszawie .Cała podróż ma trwać 14 godzin  i 20 minut.Przez to ,że niepomyślałam o zabukowaniu ich wcześniej  mamy godzine na spakowanie się i dojechanie do Gdańska
Po zjedzonym posiłku od razu zabrałam się za pakowanie mnie ,poniewaź do spakowania Szymona zobowiązał się Ben. Wyrobiliśmy się w 20  minut razem z uszykowaniem wszystkich dokumentów. Na lotnisko postanowiliśmy pojechać wynajęty samochodem Ben'a .




*************************
Wiem ,.że krótko  i przepraszam :(

Zapraszam na mojego drugiego bloga ,króry niedługo rusza

sobota, 11 lipca 2015

ROZDZIAŁ 10

11 września

Po przebudzeniu nie otworzyłam odrazu oczu .Z wczoraj pamiętam tylko jak całowałam się z Luke'iem .Jestem totalną idiotką. Nim na dobre się obudziłam słyszałam rozmowę Szymona i  Luke:
-To będziesz z nami mieszkać czy nie?-męczył go dalej .
-Nie wiem ,może kiedyś -odpowiedział
-Ale lubisz nas?
-Powiem Ci coś w tajemnicy ,ale nie możesz tego nikomu powiedzieć ,okey?
-Obiecuje-coś na łóżku podskoczyło ,czyli Szymon leży pewnie z nami na łóżku.
-Bardzo kocham twoją mame-na te słowa moje serce znów zabiło szybciej .
-Jak ją kochasz to weź z nią ślub ,tak jak mój tata-dzięki Szymek .W szybkim skrócie : wyszłam za mąż za Kacpra , ja miałam 17-lat , a on 19(był tego samego rocznika co mój brat) .Ślub odbył się  miesiąc po narodzinach Szymona.
-Twoja mama i twój tata byli małżeństwem ?-dopytywał się Luke
-Nooo tak , bo bardzo się kochali -odpowiedział dumnie -A jak wy się kochacie to też wejście ślub i będziesz moim nowym tatą .
-Szymon , wiesz , że twój tata ...-nie mógł dokończyć , bo przerwał mu Szymon
-Mój tata pilnuje mnie z góry -tak mu to wyjaśniałam -Ale ty mógłby być moim tatą tutaj .
--Kiedyś zrozumiesz ,jesteś jeszcze za mały by to wszystko pojąć -powiedział Luke .
-Mogę Cię przytulić?-poprosił ,a ja po głosie mogłam rozpoznać , że ma łzy w oczach .
-Możesz mnie przytulać kiedy tylko chcesz-odpowiedział ,a po ruchu pościeli mogłam domyślić się , że Szymon jest teraz przytulny przez Luke.
-Kocham Cię Luke-powiedział Szymon.
-Cii ...Szymek , bo zaraz obudzimy mame .
Przez to , że leżałam  nie ruchomo ,nie wiedziałam , która jest godzina.Zaczęłam się przeciągać , by wyglądało to jak najbardziej naturalnie.Obróciłam się na lewy bok i zobaczyłam Szymka wtulonego w nagi tors Luke.
-Mmhhhh ,co wy robicie w moim łóżku?-zapytałam przecierając oczy.
-Leżymy -odpowiedział Luke opierając brodę na główce Szymona .
-A pozwoliłam wam -usiadłam na łóżku-Co?-zapytałam łaskocząc Szymona po bokach .
-Mamoo...prze..stań-mówił przez śmiech .Tak jak prosił przestałam .
-A panu ,kto pozwolił ?-pochyliłam się nad Luke'iem.
-Szymon-pokazał na niego , a on na Luke
-Mamo -bronił się Szymon -on sam ,jego łaskocz nie mnie .
-Co?-zapytał Luke-Nie ,nie zrobisz tego?-odsuną się na brzeg łóżka ,a ja usiadłam na nim okrakiem .-Nie rób tego -prosił
-Mamo ,mnie łaskotałaś to jego też -powiedział mój synek.
-Nie słuchaj go-mówił Luke , kiedy położyłam ręce na mięśniach jego brzucha, pi moim ciele przebiegł taki sam dreszcz jak wczoraj ,ale nie zabrałam rąk.
-No to ,mam Cię łaskotać czy nie ?-zapytałam ,chodząc po min jak rak.-Chyba  tak -spojrzałam na Szymka  miał oczy jak pięciozłotówki.

Gdy łaskotałam Luke byłam pewna , że  w całym domu ,można było usłyszeć jego śmiech.Przestałam go męczyć ,gdy zadzwonił budzik w telefonie.
-No ...już...musimy...iść ...do ...szkoły...-powiedział Luke kiedy uspokoił swój śmiech -A na was jestem zły-pokazał na mnie i Szymona .
-To ciekawe jak wstaniesz-pokazałam mu język ,cały czas na min siedząc .
-Ja idę zwiedzić łazienke-powiedział Szymon.Chodziło mu o załatwienie się.
-Z tobą sobie poradzę-stwierdził Luke kładąc ręce na moich biodrach .
-Ciekawe jak ?-odpowiedziałam poprawiając onesie.
-Hmmmm ...np.tak -pocałował mnie ,a ja go oddałam.
Wykorzystują to ,Luke położył mnie na plecach ,przez co górował na de mną.
-Teraz możesz zamieszkać z nami-skakał po łóżku śmiejąc się Szymon .
-Szymon -zszedł ze mnie Luke-Chodź do mnie na ręce-poprosił , a Szymon w podskokach wykonał jego prośbę.
-Chodź mamo-powiedział Szymek.
-Już-podniosłam się z łóżka i stanęłam obok nich .
-Przytulisz nas?-spytał się Szymon robiąc maślane oczka.
-Przytule-położyłam głowę na ramieniu mojego synka.
-Mamo ,kochasz Luke?-zapytał ni z beczki ni z pietruszki -Yyy ...miałem o tym nie mówić-podrapał się po główce .
-O czym miałeś mi nie mówić?-spytałam się udając , że nie słyszałam ich porannej rozmowy.
-Tego , że ty się uszykujesz ,a my zrobimy Ci śniadanie-zakrył ręką usta Szymona Luke.
-Na pewno Szymek?-zapytałam wyjmując z szafy ubrania .
- K sucay kbdftss uk-powiedział z zasłoniętymi ustami .
-My już  pójdziemy ,a ty rób to co dziewczyny robią rano-razem z moim skarbem wyszedł z pokoju.

Nie wiem ile zdołam wytrzymać wiedząc ,że Luke mnie kocha ,ale chce to usłyszeć od niego prosto w twarz.Przez jego wyznanie, jeśli moge to tak nazwać ,zaczełam zastanawiać się co czuje do Luke i czy to czy coś do niego czuje jest objawem tych dreszczy gdy go dotykam?
Sama nie znam odpowiedzi na to pytanie.

 Tak jak każdego ranka umyłam sie,wziełam zastrzyk z insuliny ,zaplotłam włosy w warkocza no boku i ubrałam się.











Gdy zeszłam na dół czekała na mnie gorąca herbata i kanapki.Szymon siedział na kuchennym blacie i układał dodatki,a Luke stał w samych bokserkach ,mojego brata i kroił pieczywo.Stałam i patrzyłam się jak ta dwójka chłopaków świetnie ,się  sobą dogaduje.
Może matka dzieci Luke nie będzie miała z nim ,aż tak źle?
-Oooo mama -z moich myśli na ziemie sprowadził mnie głos Szymka
-Nie ,pan listonosz-zażartowałam .
-Ślicznie wyglądasz -powiedział Luke stawiajac na stole śniadanie.
-Gdybyś się ubrał ,mogła bym powiedzieć to samo-odpowiedziałam stając na przeciwko Szymona-Co zrobiliście na śniadanie?-szybko zmieniłam temat.
-Niespodzianka,ale musisz zamknąć oczy-mówiąc to Szymon zakrył mi oczy swoimi małymi rączkami.
-I tak już wszystko widziała -skomentował Luke
-Widziałaś?-zapytał z rezygnacją w głosie mój mały facet.
-Nic nie widze -odpowiedziałam
-Ufff ...to dobrze -odsapną-Teraz  możesz już widzieć-odsłonił mi oczy .
-Zjem szybko śniadanie i wracam do domu-powiedział Luke gdy zajmowaliśmy swoje wczorajsze miejsca przy stole.
-Czemu ?-zrobił smutną minke Szymek
-Bo muszę zmienić ciuchy i spakować się do szkoły-odpowiedział.
-A ja też moge iść dzisiaj do przedszkola ?-to pytanie zadał mi
-Możesz iść -powiedziałam biorąc gryz kanapki i popijając ją herbatą-Całkiem niezłe to śniadanie.
-Całkiem niezłe?-zapytali oboje w tym samym czasie
-Całkiem niezłe -powtórzyłam
-Foch-tak samo jak wcześniej obaj odpowiedzieli w tym samym czasie.Założyli ręce na piersi i patrzyli na mnie.
-Jak powiem ,że jest smaczne to nie będziecie mieli tego focha?-nie ruszyli się ,ani nie odpowiedzieli-Hhmm..a jak dam wam po buziaku?
-Mi w policzek -powiedział Szymon i nadstawił go .Pochyliłam się nad stołem i dałam mu tego buziaka.
-A ja ?-odezwał się oburzony Luke
-Co?Ty też masz jakieś specjalne wymagania?-zapytałam pijąc herbate
-Tak-odpowiedział -Tu-pokazał palcem na usta.
-Chyba śnisz-powiedziałam
-Daj mu buziaka ,bo będzie mu smutno-przyjął jego strone Szymon
-Widzisz daj mi buziaka-ułożył usta w dziubek pochylając się nad stołem w moją strone
-Okey-powiedziałam dając mu buziaka w czoło i pozostał mu ślad po szmince.
-Oszukałaś-powiedział Luke kończąc kanapke.
-Wasz foch też był oszukany-pokazałam im obu język.
-Dobra ,ale i tak jeszcze dostane tego buziaka-znów ułożył usta w dziubek ,a ja i Szymek zaśmialiśmy się.-Muszę już zbierać -wstał od stołu i zabrał swój kubek i talerz.
-Zostaw ja posprzątam-wstałam i próbowałam zabrać od niego naczynia
-Taaa ...i znowu coś stłuczesz ,a ja będe musiał być twoim prywatnym lekarzem-przypomniał mi sytułacje z wczorajszego wieczoru.
-Spadaj -usiadłam z powrotem na swoim  miejscu .
-I tak minie lubisz -wrocił do nas.-Trzymaj się Szymek -dał mu buziaka w główke i przybij piątke -Do szkoły -te słowa skierował do mnie i również pocałował mnie w głowe.
-Cześć-powiedział mu Szymon na odchodne.
-Cześc-odpowiedział zakładając kurtke i plecak.(cały czas był w samych bokserkach).Szymon chciał mu powiedzieć w czym jest ,ale szybko zakryłam mu ręke.

Kiedy posprzątałam po śniadaniu i spakowałam na dziś książki  zadzwonił mój telefon .Luke.
-Już się za nami stęskniłeś?-spytałam zapinając plecak.
-Nie mam do ciebie pytanie -odpowiedział
-No mów -ponagliłam go
-Czemu wszystkie dziewczyny mówią mi ,że mam zgrabny tyłek ?-musiałam pochamować mój śmiech.
-Nie wiem -powiedziałam -Sprawdź w lustrze czemu Ci to mówią-poradziłam mu
-Dobra ,kończe bo jestem już pod domem.Pa
-Pa.-równo z zakończeniem połączenia wybuchłam śmiechem.

Po powiedzeniu babci ,że dziś też ma przyprowadzić Szymka pod moją szkołe,mogłam spokojnie jechać na zajęcia.Oprócz plecaka zabrałam też ubrania Luke w dodatkowej torbie.

Na miejscu gdzie wczoraj stał mój samochód czekali chłopacy.Mike,Ash i Cal próbowali powstrzymywać śmiech ,a Luke stał ubrany z miną ,która miała wyrażać ,że zaraz mnie zabije.Z poker face wyszłam z samochodu.
-Coś się stało ,że tak na mnie czekacie?-musze lepiej kryć swój uśmiech.
-Czemu mi nie powiedziałaś ?-zapytał wkurwony Luke ,gdy dawałam każdemu z chłopaków buziaka w policzek .
-O czym Ci nie powiedziałam?-udawałam niewiniątko
-Ty już dobrze wiesz.-pokazał na mnie palcem , a chłopacy nie mogąc wytrzymać zaczeli się śmiać
-AAAaaa...teraz pamiętam-wskazującym palcem pokazała na jego czoło ,gdzie ciągle miał moją rózową szminke-Szminke masz na czole-uśmiechneałam sie ,co jeszcze bardziej go wkurzyło.Miny chłopaków w tej sekundzie mówiły jedno ,,coś cie wy razem robili?,,Luke wytarł ręką szminke.
-Nie o to mi chodził-zrobił krok w moją strone-Czemu nie powiedziałaś mi ,że wyszedłem od ciebie w samych bokserkach i kurtce?
-Bo myślałam ,że o tym wiesz ,a i byłeś w bokserkch mojego brata .-podniosłam torbe do góryz jego ciuchami-Tu są twoje ubrania , Hemmings-wyrwał torbe z mojej ręki.
-Kiedyś Cie udusze-zagroził przekładając torbe przez ramie
-Nie bo mnie za bardzo lubisz-schowałam się za Hood'em
-Co wyście razem robili?-zapytała zdezorientowana trójka chłopaków.
-Nic -odpowiedziałam jako pierwsza .
-Coś-powiedział Luke.Pomóżcie mi ma go uderzyć w twarz czy w piszczel?
-I tak się dowiemy-powiedział Ashton równo z dzwonkiem.

Pierwszą lekcje mielismy rozdzielnie, ja jako przedmiot dodatkowy wybrałam język włoski , a chłopacy informatyke. Zajełam miejsce w trzeciej ławce od początku ,bo wszystkie inne były zajęte , a nie lubie się do kogoś dosiadać.Dwie minuty później weszła starsza nauczyciela , a za nią dziewczyna , która z braku miejsca usiadła ze mną.Nauczycielka mówiła nam jaki materiał będziemy przerabiać przez najbliższe miesiące i była zadowolona ,że na zajęcia z języka włoskiego zapisało się 20 osób. Po mojej części biurka pojawiła się mała kartka w krate ,było na niej napisane ,,Poznałyśmy się na w-f w ubiegłym tygodniu .Jestem Olga :) Pamiętasz mnie?,,
Faktycznie ,dziewczyna miała długie czarne włosy ,spięte w kitke i kremowy sweter oraz takiego samoego koloru spodnie i trampki.Przymopinała tą Olge ,z którą grałam na w-f w jednej drużynie.Postanowiłam jej odpisać :,, Teraz wiem skąd Cie kojarze :),, .Podsunełam kartke pod jej łokieć.Kiedy przeczytała moją wiadomść na jej twarzy pojawił się uśmiech.Muszę przyznać ,że Olga jej śliczną dziewczyną.Napisała do mnie wiadomość zwrotną:
,,Przyjaźnisz się z Calum'em Hood'em?''
Szybko jej odpisałam :
''Tak ,a czemu pytasz?''
''A mogłabyś mnie z nim jakoś poznać?''
Teraz już wiem co się dzieje.
''Z tego co wiem , to Calum nie ma dziewczyny"
''Ale ja to wiem :)''
" Skąd o ty wiesz?"
Widać,że przeprowadziła już śledztwo w tej sprawie.
''Od koleżanek. To jak pomożesz mi ?''
''Jasne, możesz dosiąść się do nas na stołówce:)"
Będe swatką :) Buahahahahhahahaaha .

Po włoskim przyszedł czas na zajęcia z w-f . Ramie w ramie szłam z Olgą do szatni.Myśle ,że się z nią zaprzyjaźnie.W szatni było już kilka dziewczyn.
-Hej -przywitała się z nimi Olga-wiecie co dzisiaj robimy?
-Taaa, my mamy ćwiczenia z lekko atletyki ,a chłopacy mają iść na siłownie -odpowiedziała jej dziewczyna o czekoladowych oczach.
Uwielbiam lekkoatletyke -pomyślałam z sarkazmem.
Przebrałam się w białą koszulke na krótki rękaw i krótkie limonkowe spodenki , do tego buty do biegania Nike i jestem gotowa.Poczekałam za Olgą  i razem wyszłysmy z szatni zanim pojawiła się w niej Blondi.

Na korytarzu roiło się od chłopaków i dziewczyn ,które z nimi fiirtowały.Na jego końcu stało 5SOS ubrane w koszulki bez rękawów i spodenki do koszykówki. Bez pytania pociągnełam moją nową koleżanke w ich strone.
-O,cześć dziewczyny-pierwszy naszą obecność zauważył Mike.
-Ym..hej-powiedziała zawstydzona Olga.
-Wy się znacie?-zapytałam
-Jeszcze nie - powiedział Ash.
-Przectawisz nas sobie,Magda?-poprosił Luke.
-Okey-odpowiedziałam -To jest Olga ,siedziała dzisiaj ze mną na włoskim ,a to są moi znajomi-uśmiechnełam się.
-Jestem Luke-pierwszy wyciąhnał do niej dłoń ,którą przyjeła powtarzając swoje imie.
-Mike -poszedł w ślady Luke
-Ashton-pokazł swój uśmiech .
-Yyyy-jako ostatni uścisną jej dłoń Calum nie mogąc się odezwać jakby zapomniał swojego imienia albo języka w buzi.
-Masz na imie Calum-podpowiedział mu Mike szturchając go w ramie.
-Aaa ..no tak .Jestem Calum-powiedział zawstydzony.Nie będzie ich trudno ,ze sobą zeswatać .
-Do jakiej klasy chodzisz?-spytał się  Luke
-Do humanistyczno-pedagogicznej-przyjazdnie się do nich uśmiechneła
-To chyba fajnie-powiedział Ash
-Jeśli chcesz w przyszłości zostać przedszkolanką to tak-odpowiedziała

-Zbiórka!!!-krzyknął nauczyciel w-f.
Kiedy zebraliśmy się wokoło niego powiedział ,że chłopacy będą na siłowni pod okiem nowej praktykantki .Ich dzisiejsza opiekunka miała na oko 27 lat i figure ,której jej pozazdroszcze- wredna małpa.Na twarzy każdego chłopaka pojawił się uśmiech.Najbardziej ślinił się na jej widok Kacper.Tttsaa..na pewno mnie kocha.Tak jak już wiedziałam wcześniej dziewczyny miały mieć lekkoatletyke i gimnastyke .Suuuuperrrrrrrrr.
Od lekkoatletyki wolałam już gimnastyke wiedz dołączyłam do tej grupy.Nasza grupa miała nauczyć się salta w tył .Kolejna zmarnowana lekcja , bo salta nauczyli mnie chłopacy z naszej grupy tanecznej.
-Która z was idzie pierwsza na ochotnika ?-zapytał się trener. Żadna z nas się nie zgłosiła-Ta ,która pierwsza wykon je dobrze dostanie za nie 5 -piątka dobra rzecz, tym razem tylko ja sie zgłosiłam.-Zapraszam -powiedział  wskazując na rozłożone materace za nim.
Stanełam  na początku materaca i zrobiłam salto.
-Masz już piątke za salto-uśmiechną się do mnie przyjazdnie-Jeśli chcesz to moźesz usiedzieć na ławce do końca lekcji lub pomagać koleżanką-w mojej głowie zaświeciła się żarówka.
-Wolała bym iść na siłownie-udałam znudzoną mine i usiadłam na ławce
-Dobrze idź tylko powiec ,że ja Ciebie przysłałem -chyba polubiłam nauczyciela w-f-Tylko uważaj na siebie-powiedział kiedy wychodziłam z sali ,a raczej wybiegałam.
 Po drodze zdjełam koszulke zostawiając ją w szatni ,przez co jestem teraz w sportowym staniku i spodenkach.Siłownia zdajdowała się obok damskiej szatni.Kiedy weszłam każdy z obecnych spojrzał na mnie również zrobiła tak nowa praktykantka.
-Mam z nimi ćwiczyć -powiedziałam nim zdążyła się odezwać.
Każdy sprzęt był zajęty , oprócz filaru który miał podtrzymywać sufit. Bez zdędnych słów oplotłam ten filar nogami na wysokości bioder.Postanowilam porobić tzw.brzuszki .Ułożyłam ręce na karku ,splotłam palce i zaczełam pod nosem odliczać.
-Jeden,dwa,trzy,cztery,pięć ,sześć...dwadzieścia jeden..-
-Nie łatwiej było by Ci na podłodze ?-zapytał Luke stojąc przedemną z koszulką przewieszoną przez ramie
-Nie ,bo chce dobrze wykorzysztać ten czas -liczyłam dalej wykonując brzuszki.
-Nie wolała byś zamiast tego słupa -pokazał na niego palcem-wysportowanego chłopaka?
-Jasne ,że tak ,ale żaden was nie wytrzyma tylce co ten słup-odpowiedziałam.
-Ejjj..obrażasz moją męskość-złapał się za serce.
-Mówisz tak jakbyś ją miał-podpuszczałam go,bo ten słup wbijał mi się w łydki i uda.
-Teraz to przegiełaś.Złaś z tego słupa -rozkazał  wykonałam jego prośbe
-Zeszłam i co ?-spytałam zakodowując w głowie ,że zrobiłam 30 brzuszków
-Zrób to ze mną-powiedział ,a ja zaśmiałam się z jego poważnej miny.
-Żartujesz?-zapytałam z rozbawieniem w głosie .
-Nie-odpowiedział z kamienną miną
-Okey-zgodziłam sie na jego propozycje -Co robiłeś wcześniej ?-zapytałam z ciekawości rozglądając się po siłowni .
-Podnosiłem ciężary-odpowiedział
-Ile podniesiesz ?-zauważyłam jak Kacper ,,dyskretnie" zagląda w dekolt  praktykantki .
-120 na klatę -uśmiechnął się
- Okey ,powinieneś wytrzymać -odpowiadam.
-To co mam zrobić ?Jestem cały twój .-mówi a mi przypomina się to jak go poznałam .
-Tak jak pierwszego dnia szkoły?-zapytałam się poprawiając spodenki.
-Nie bierz mnie na słówka .
-Jak chcesz -mówię-Stań w lekkim rozkroku i podnieś ręce do góry -robi tak jak mu powiedziałam-I już -mówię opierając ręce na jego ramionach by łatwiej było mi się na niego wdrapać .Kiedy oplatam go nogami w pasie puszczam się i zwizam głową w dół.
-Ręce mam cały czas tak trzymać ?-pyta
-Nie na tyłku mi je połóż -mówię z rozbawieniem ,a on to robi.
-Jak chcesz , tak masz-podnoszę się do góry wykonując brzuszek .
-Jesteś idiotą -mówię mu na ucho.
-Nie przeszkadzało Ci to kiedy mnie całowałaś-powiedział na tyle cicho bym tylko ja to usłyszała .-Spuszczam głowę w dół-Jestem ciekaw czy zrobisz mostek z stania skoro jesteś tak rozciągnięta -czy on mnie podpuszcza??
-A co boisz się , że znów przegrasz ?-nie przestaje robić brzuszków .
-Jestem po prostu ciekaw -ściska mnie za tyłek.
-Nie pokazałaś mu co potrafisz ?-stoi obok nasz Calum bez koszulki , a ja zatrzymuje się w miejscu .
Nie wiem ile ma to zdjęcie , ale teraz Hood wygląda jeszcze lepiej 

-Co miała mi pokazać ?-Luke patrzy raz na mnie raz ma niego .
-Hood -opieram głowę o ramię Luke -jeśli zatrzymasz to w tajemnicy to wiedz , że możesz tam ćwiczyć ile chcesz-z uśmiech patrzę się na tors Caluma.
-Okey ,przekonałaś mnie -przytula mnie-Ty się z nim całowałaś ?-pyta kiedy schodze z Hemmo.
-Nie -mówię szybko
-A ja słyszałem coś innego -uśmiecha się .
-Chyba coś Ci się pomyliło-patrzę na Luke ,na jego twarzy błądzi uśmiech.
-Zadam Ci pytanie ,a  ty musisz szybko na nie odpowiadać -mówi , a ja wiem , że za dużo czasu spędził z Mario  na ognisku.Tym razem się nie dam nabrać -Ty masz się nie odzywać -pokazuje na Luke.
-Zgoda-opieram się plecami o jego tors ,by lepiej widzieć Hood'a
-Chodzisz ze mną do klasy?-zaczyna
-Tak .
-Masz brata ?
-Tak.
-Masz prawo jazdy ?
-Tak .
-Masz cukrzycę ?
-Tak .
-Całowałaś się z nim?-pokazuje na Luke .
-Nie-szybko kłamie przeczesujac włosy w kitce.
-Hahahaha-Calum skacze jak idiota po całej siłowni i krzyczę -Kłamiesz!Kłamiesz!Kłamiesz!!!!
-Nie kłamie - szybko zaprzeczam  i zakładam ręce na boki.
-Teraz też kłamiesz-Hood śmieje się i staje przed nami -Mario miał rację .
-W czym racje?-pyta Luke.
-Ten dupek powiedział mu poczym rozpoznać , że kłamie.-wyjaśniam.
-Dokładnie -Calum obejmuje nas ramionami -I jak to się stało ?-pyta szczerząc się jak głupi do sera.
-Nic się  nie stało -wycedzam przez zaciśnięte zęby.Zaraz coś rozwale. Nie odzywamy się z Luke'iem dopóki wszyscy nie opuszczą siłowni.
Wychodzę zostawiając ich we dwójkę .

W damskiej szatni nie ma już nikogo ,przez co mogę spokojnie się przebrać.Szybko zmieniam sportowy stanik na zwykły z białą koronką nim ktokolwiek wejdzie do środka. Późnej zmieniam spodenki na spodnie i biorę się za zapinanie koszuli.Przez moje zdenerwowanie guziki wyślizgują mi się z rąk. Zamykam oczy by się uspokoić i zapiąć te cholerną koszule.Nim mogę spowrotem otworzyć powieki czuje ciepłe ręce na biodrach i tak samo ciepły oddech na szyj .
-Pomóc Ci ?-po głosie wiem , że to Luke.Budze się szybko z transu i zapinam bezbłędnie i szybko guziki koszuli.
-Co ty tu robisz?-obracam się do niego przodem .
-Chciałem pogadać -usiadł obok mnie
-Luke mów o co Ci chodzi -siadam obok niego zakładając buty.
-Ja muszę Ci o coś zapytać-przeciągał
-To chodź zapytasz mnie w drodze na stołówkę-zabrałam plecak i chciałam wyjść ale Luke szybko wstał i zatrzasną mi drzwi przed nosem .
-Zostań-powiedział.Tak jak chciał obróciłam się do niego przodem ,stał przede mną głośno oddychając.
-Luke powiedz mi po co tu  przyszłeś-poprosiłam , a on nie mówił nic tylko patrzył na mnie -Lucas-użyłam jego pełnego imienia by się po spieszył.
-Magdalena-odpowiedział na co się uśmiechnełam -Będziemy używać całych imion?-zapytał kładąc ręce po obu stronach mojej głowy.
-Powiesz mi o co chodzi?-chciałam  go pociągnąć za język ,bo wreszcie się odezwał.
-Mogę Cię pocałowałać?-zapytał
-Luke proszę zapomnij o tym co się wydarzyło -chciałam wyjść z jego pułapki , ale nie dałam rady.
-Co mam zapomnieć?-kontynuował-To jak mnie całujesz?-całował mnie po szyj , a ja znowu mam te cholerne dreszcze-To jak reagujesz na mój dotyk?-położył jedną rękę na ramieniu i przejechał nią ,aż do bioder.Cholerny dupek.-To jak Szymek przerwał nam rano kiedy się całowałaśmy ?-na mojej twarzy pojawił się uśmiech.-Co mam zapomnieć?Powiedz mi , bo ja nie wiem-Luke oparł swoje czoło o moje -Powiedz mi -prosił .
-Luke-dlaczego ja nie wiem co mam mu powiedzieć??
-Powiedz mi , a zrobię o co poprosisz-mówił  , a jedyną rzeczą ,którą chciałam by zrobił było pocałowanie mnie .
-Luke nie-odejdź-odepchnełam go od siebie ,szybko zabrałam plecak i wybiegłam z damskiej szatni.

Przez ten czas nie zapamiętałam ,aż tak dobrze szkoły przez co dotarłam później na stołówke niż Luke ,który siedzi przy stoliku razem z Calum'em ,Ashton'em ,Mike'iem i Olgą .Na szczęście siedzieli plecami do wejścia więdz niezauważyli mnie odrazu .
Wiedziałam ,że nie dam rady zjeść tam mojego drugiego dania niezauważona ,dlatego postanowiłam zjeść je przed klasą gdzie miałam zjeść następną lekcje .

Kiedy zajęłam miejsce na wygodnej podłodze i zjadłam posiłek pierwszy pod klasą pojawił się Calum.
-Czemu nie byłaś na śniadaniu?-dosiadł się obok mnie.
-Tutaj zjadłam -opieram się o ścianę .
-Chodzi o Luke ,prawda?-zapytał
-Dajcie mi wszyscy spokój na czele z nim.-powiedziałam wstając z miejsca i wychodząc na zewnątrz.
Jeszcze ten cholerny telefon dzwoni.
-Halo-odbieram siadając na ławce pod szkołą
-Też miło mi Cię słyszeć -powiedział dzwoniący
-Kim jesteś?-pytam zdenerwowana .
-Ben Barens-Lewandowsky ,mówi Ci to coś?
.
-Hej-przestawiam się na mówienie po angielsku.
-Co robi moja mała dziewczynka ?-nazywa mnie małą dziewczynką bo jest wyższy tylko o 5 cm.
-Twoja mała dziewczynka jest wkurwiona na pewnego chłopaka .-odpowiadam .
-Jeśli chodzi Ci o Harr'ego to...-przerywam mu
-Styles to skończony temat.-dokanczam -Chodzi o chłopaka ze szkoły.
-Mam go zlać bratowo?-podkreślił ostatnie słowo.Tak Ben jest bratem Edwarda.
-Bardzo chętnie skorzystam tylko ,że nie ma Cię tutaj -mówię
-Ale mogę być jeśli chcesz.Mogę być u was w krótkim czasie .
-Co oznacza w krótkim czasie ?-wstaje z ławki.
-No tak ..nie wiem -mówi , a ja wiem ,że on coś kręci.
-Benjaminie Thomasie Barens-Lewandowsky*-użyłam jego pełnego imienia -jeśli twój tyłek siedzi teraz w samolocie do Polski to wiedz ,że ...-tym razem on mi przerwał wypowiedź .
-To co wtedy ?-zapytał się
-to wiedz ,że jesteś najwspanialszym szwagrem na tej ziemi.
-Wiem to , w Polsce będę za godzinę  będziesz mógła po mnie przyjechać na lotnisko?-spytał się kiefy wchodziłam do szkoły .
-Jasne ,teraz muszę już kończyć bo mam lekcje -staje pod klasą,gdzie stoją już chłopacy.
-Rozumiem ,pamiętaj ,że Ciebie i Szymka kocham nad życie-zawsze tak będzie mówił do póki nie znajdzie sobie  dziewczyny.
-Ja też Cię Kocham -uśmiecham się do telefonu.
-Ale za Szymona nie możesz mówić-mówi za mnie.
-Zastanawiam się czy on najpierw będzie chciał zabawki czy słodycze -oboje się śmiejemy -Ale jestem pewna ,że on też Cię kocha .-kładę rękę na brzuchu bo boli mnie ,co oznacza ,że nie długo będę miała darmową wycieczkę po Morzu Czerwonym.
-To idź już na tą lekcje bo się z mojej winy spóźnisz.
-Nie bój się ,kończe pa.-mówię szybko ,bo widzę nauczyciela-Kocham Cię .
-Ja was też .Do wieczora -rozłącza się ,a mi po rozmowie zostaje tylko wspomnienie i wspaniały humor.


-Kogo tak kochasz?-z nikąt obok mnie pojawia się Ash .
-Kogoś-wchodzę do klasy .
-Kolejny facet w twoim życiu ?-dopytuje się Hood.
-Tak i cholernie przystojny -wyjmuje książki.
-Uuuuu to Luke ma konkurencje-Mike uderza Hemmo w ramię .
-Zamknij się-odpyskowuje Luke.
-Cisza tam z tyłu -uwagę zwraca nam nauczyciel.
-Tak ,jest -zasalutowałam z Hood'em i usiedliśmy na miejscach .
-Kim on jest?-pyta się mnie na ucho Calum.
-Człowiekiem -mówię.
-Facet?-drąży temat.
-Przystojny fecet-mówię.Co jak co ,ale szwagra mam 1 klasa.
-Kochasz go ?
-Yhym-przytakuje.
-Mogłabyś z nim być?-gdyby nie to ,że jest moim szwagrem to...
-Tak -odpowiadam.
-Jesteś zła na Luke?
-Zależy o co -powiedziałam robiąc notatki z lekcji.
- Myślałem ,że tylko raz się całowaliście -nie zaprzeczyłam ,a ni nie potwierdziłam.
-Hood ,masz nam coś ciekawego do powiedzenia?-zapytał się go nauczyciel .
-Ja tylko chce się czegoś dowiedzieć -odpowiada .
-To proszę co chcesz wiedzieć ?-Hood się w kopał.
-Koleżanka z ławki-powiedz słowo za dużo ,a będziesz martwy.- Nie chcę mi powiedzieć ile razy się całowała z moim kolegą-pokazał na Hemmo
-Magdo ,odpowiedź koledze na pytanie -zwrócił się do mnie .
-Nie całowałam się z Lucasem Hemmings'em -poprawiłam włosy.Tak robię gdy kłamie .
-Chyba już wszystko wiesz Calum-odezwał  się Luke.
Nie no ,jeszcze jego tu brakowało .
-Też chcesz zabrać głos w tej sprawie?-spytał się go nauczyciel .
-Tak -Hemmings wstał z miejsca  i obrócił się przodem do naszej ławki .
-Siadaj i nie rób scen-mówię gdy znów cała klasa się na nas patrzy.
Zgadnijcie co zrobił Luke?Pocałował mnie .
-Teraz się całowaliśmy -Luke zwraca się do Calum'a .
Wstałam z miejsca spakowałam książki do plecaka i spoliczkowałam chłopaka mówiąc-Nie jestem pieprzona kukiełką z którą możesz robić co żywienie Ci się podoba.-Luke położył ręke na o bolały policzek chcąc coś powiedzieć,ale miałam dość jego i Hood'a i wybiegłam z klasy.

Jak on mógł to zrobić?Czy ja jestem jakąś pieprzoną kukiełką z ,którą można robić co się ze chce?? Nie o nie .

Nie słuchając krzyków i nawoływań wsiadłam do samochodu rzucając plecak na sąsiedni fotel.Bez chwili zastanowienia odpalam samochód , wyjeżdżając spod szkoły z piskiem opon i jechałam w stronę domu.
Musiałam kłamać ,bo co miałam zrobić?Tak wiem , mogłam powiedzieć prawdę ,ale nie chce wyjść na dziewczyne , która każdego tygodnia ma innego chłopaka.
Dzwonie do Ben'a chcąc się zapytać za ile będzie lądował ,ale nie jest mi dane dokończyć rozmowy bo słyszę pisk opon , ból głowy, a później jest tylko ciemność ...

***********
*aktor nazywa się Ben Barens .

Cześć :)
Ostatni rozdział ma ,aż 4 wyświetlenia .
Kto jeszcze czyta moje wypociny ??
Do następnego :)
Magda :)

poniedziałek, 6 lipca 2015

ROZDZIAŁ 9

10 września.

Dziś zamiast gryzienia mnie po brzuchu obudziły mnie buziaki w policzek.Po otworzeniu oczu dostałam dodatkowego buziaka od Szymona ,którego odrazu mu oddałam.
-Dzień dobry -zmierzwiłam mu włosy
-Dzień dobry-uśmiechną się -Głodny jestem -powiedział i pogłaskał się po brzuchu.
-To idziemy na  śniadanie?-zapytałam wstając z łóżka i związując włosy w koński ogon ,dzięki gumce do włosów leżącej na biurku.
-Ja jem śniadanie w łózku-powiedział przykrywając się kołdrą
-To ty jeszcze poleż ,a ja zrobie śniadanie i Cię zawołam-dałam mu buziaka w czółko ,zostawiłam do zabawy pluszowe misie i samochody i zbiegłam po schodach a dół.
Zegar wskazywał 6:50 .Po sprawdzeniu stanu lodówki postanowiłam zrobić omlet z szpinakiem i surówke z jabłka i marchewki .To danie mogę jeść zarówno ja jak i Szymek.Gdy omlet był gotowy postanowiłam zrobić kakao dla Szymona.Kiedy wszystko było gotowe zawołam mojego skarba by zszedł na dół.
-Co mi zrobiłaś?-zapytał siadając na swoim miejscu misiem Kubusia Puchatka
-Dla pana mam omleta z szpinakiem-udawałam kelnera -a poźniej mogę podać kakałko dla pana kolegi-poszłam do kuchni po nasze śniadanie
-To ja i Kubuś się zgadzamy-powiedział
-W takim razie proszę bardzo -położyłam przed nim talerz.
-Dziękuje -wziął do ręki widelec -i smacznego.
-Smacznego - wzięłam się za jedzenie swojej porcji.
 Podczas rozmowy na temat ,,Jestem duży i sam się ubiore ,, zadzwonił dzwonek od drzwi.Zostawiłam Szymona samego w salono-jadalni , a ja poszłam otworzyć drzwi.Przed domem stał Calum.
-Cześć-powiedział i bez zaproszenia wszedł do środka.Podążyłam za nim do pomieszczenia gdzie zostawiłam Szymona.
-Cześć -odpowiedziałam-Jasne możesz wejść do środka-usiadłam naprzeciwko Szymona, a po prawej stronie mojego syna siedział Calum.-Coś się stało?-zapytałam z nadzieją ,że nie przyszedł tak jak ostatnim razem zjeść śniadanie .Byłam wtedy bardzoo szcześliwa(wyczyjcie sarkazm)
-Przyszedłem eskortować Cie do szkoły-powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Czemu miałbyś mnie odprowdzać do szkoły?-zapytałam  idąc do kuchni po kakało dla Szymona,który już zjadł swoje śniadanie.
-No bo jesteś chora , a jak coś ci się stanie ?-zabrałam pusty talerz Szymona i włożyłam go do zmywarki.
-To ,że jestem cukrzykiem nie oznacz ,że muszę mieć opieke 24/24 7/7 dni w tygodniu .
-Ale jak coś Ci się stanie ,albo ....spadnie Ci cukier ?-podtrzymywał swoje racje
-Myślisz,że mama zostawiła by mnie tu samą i poleciał setki tysięcy kilometrów stąd ,gdyby wiedziała,że coś może mi się stać?-usiadłam na swoim miejscu i patrzyłam jak Szymon pije kakało przez słomke ,bo tak według niego smakuje naliepiej.
-Niech Ci będzie -poddał się-ale do szkoły i tak Cię odprowadze skoro tu jestem.
-Chociaż to ,to zostań tu , a ja  i Szymek idziemy się ubrać-wziełam go na ręce i poszłam na góre nas ubrać.
 Po umyciu nam buziek ,zrobiłam zastrzyk z insuliny i  zębów Szymonowi założyłam :bluzke z Spidermenem i zwykłe jeansy, a sama ubrałam się w czarny kombinezon na grubych ramiączkach:

Calum siedział przy stole bawiąc się telefonem.Kiedy posadziłam Szymona na kanapie w salonie ,po raz drugi dzisiaj usłyszałam dzwonek.
-Jeśli to któryś z twoich kolegów to nie ręcze za siebie ,Hood-powiedziałam mijając go . Na szczęście to była babcia.

Przed wyjściem zapoznałam ją z Calum'em i powiedziałam ,że zabieram samochód ,bo po szkole jade z Szymonem do przedszkola,na co ona powiedziała,żebym nie wracała po skończonych zajęciach do domu tylko ona odprowadzi go pod moją szkołe i poczekają na mnie.Po założeniu kremowego żakietu i zabrania drugiego śniadania razem z Cal'em pojechałam do szkoły moim BMW X6 ,które kocham i jeżdze nim wszędzie.
-Jak znudzi Ci się ten samochód ,to chętnie przyjmę go w spadku-powiedział Cal gdy parkowałam przed szkołą
-Będziesz musiał na to długo poczekać -odpowiedziałam zakluczając samochód .
-Byle by nie za długo-razem poszliśmy do chłopaków ,którzy stali pod szkołą.
 Kiedy stałam za Ashton'em ,wskoczyłam mu na plecy , przez co skoczył w górę razem ze mną na plecach i Luke,Calum I Mike trzali się  ze śmiechu.Irwin nie potrafił utrzymać równowagi tylko oboje polecieliśmy do przodu,dzięki czemu teraz leżę na Ashton'ie .
-Ashton nie wygodny jesteś -powiedziałam wstając .
--A ty za to jesteś ciężka-mówił wstając  strzepnął z siebie niewidzialny pył .
-Ja jestem ciężka?-zeszłam z niego i staneła m tak ,że Ash stoi bokiem do  mnie .
-Nie, ja- powiedział sarkastycznie ,na co ja pisnełam mu do ucha najgłośniej jak potrafiłam ,przez co Irwin od skoczył i zakrył uszy rękami -Ty wariatką jesteś.
-A podobno ciężka jestem -pokazałam mu język i przybiła m piątkę z Michael'em ,Cal'em i Luke'iem .
-Moja dziewczyna -powiedział Hood przytulając mnie do siebie .
-A myślałem , że jest moja -powiedział głos z tyłu ,a ja wiedziałam do kogo ob należy .Kacper.
Odkleiłam się od Caluma I zrobiłam krok w stronę mojego chłopaka,który stał ubrany w białą koszulkę,czarne spodnie i  takiego samego koloru buty Nike . Kacper objął mnie ramieniem i pocałował mnie w usta ,tak by każdy wiedział , że jesteśmy razem.
-My tylko rozmawialiśmy-powiedziałam patrząc mu w oczy .
-Yhy -przytaknął  i złączył nasze dłonie -Możemy chwile pogadać?-zapytał próbując odciągnąć mnie od chłopaków , ale nie zrobiłam ani kroku.
-Nie może to chwile poczekać ?-odpowiedział za mnie Luke .
-Nie i nie wtrącaj się ,bo to nie Ciebie pytałem-zrobił krok w stronę Hemmo.
-Może ona woli nasze towarzystwo bardziej niż twoje-Kacper mierzył się z Luke'iem na spojrzenia .Wiedziałam ,że z tego nie wyjdzie nic dobrego .
-Chłopacy-zabrałam głos -pogadamy na stołówce , a my -zwróciłam sie do Kacpra-idziemy do szkoły .-żaden z nich nie zrobił ,a ni kroku w tył.Jak dzieci w przedszkolu.-Jeśli mnie nie posłuchacie to do żadnego z was nie odezwę się do końca miesiąca -na te słowa Luke odsunął się do tyłu -Dzięki Luke -uśmiechnełam się do niego .
-Nie ma za co-odwzajemnił mój uśmiech .
5SOS weszli do szkoły ,a ja zostałam z Kacprem .
-O czym chciałeś pogadać ?- usiadłam na ławce przed szkołą .
-Pamiętasz jak obiecałem , że wynagrodze Ci to ,że wtedy musiałem wyjść wcześniej ?-usiadł obok mnie ,a nasze ręce położył na swoim kolanie.
-Pamiętam-odpowiedziałam .
-Pomyślałem , że moglibyśmy pójść razem na randkę ,gdy tylko się zgodzisz i będziesz miała czas.
-Fajny pomysł ,tylko będę musiała wymyśleć opiekę dla Szymona - poprawiłam plecak na ramionach.
-Jasne ,rozumiem -uśmiechnął się -Ale zgadzasz się ?
-Zgadzam -po wypowiedzeniu tego słowa Kacper po raz kolejny mnie pocałował .
-Tym razem spróbuje Cię nie zawieść .

Na pierwszej lekcji miałam niemiecki , na którym  myślałam nad tekstem do piosenki. Nauczyciel zauważył , że byłam głową gdzieś indziej i miał nadzieję , że dostanę jedynke ,ale szybko i poprawnie odpowiedziałam na jego pytanie.Ja miałabym dostać jedynkę?Nie doczekanie jego .

Lekcje w szkole dużyły się niesamowitcie .Przez co teraz wkurzona i zmęczena chowam książki do szafki i idę na parking ,gdzie obok mojego samochodu stoi moja babcia, Szymon i Luke?Cała trójka była tak zajęta rozmową , że nie zauważyli kiedy stanęłam obok nich.
-Mama!!!-jako pierwszy zauważył mnie Szymon ,który dał mi buziaka w policzek I oplutł moją szyję swoimi małymi rączkami.Wzięłam go na ręce i przytuliłam do siebie .
-Cześć skarbie-pocałowałam go we blond włosy.
-Wnusiu-odezwała się moja babcia-Szymon jest najedzony , tu masz dla niego sok jabłkowy i mokre chusteczki wrazie gdyby się ubrudził -pokazała na plecak z logo FC Barcelony -w domu w mikrofali  masz obiad , a ja muszę już iść ,bo umuwiłam się z koleżanką -dala mi i mojemu synkowi buziaka I poszła na przystanek autobusowy.
-Mamooo-przeciągnął Szymek -Luke ,może jechać z nami do przedszkola ?-zrobił takie same oczka jak Edward ,kiedy chciał mnie na ccoś namówić , a ja nie chciałam się zgodzić.
-Pysiu ,Luke może mieć inne plany i pewnie spieszy się do domu .
-Nie-pokręcił głową -On się już zgodził-położył głowę na moim ramieniu z uśmiechem na twarzy .
Spojrzałam na niego z miną,,No serio?,,
-Hej ,nie patrz się tak na mnie -Luke podniosł ręce do góry -nie umiem odmawiać dzieciom .
-Wsiadacie -wyjęłam kluczyki do auta .-Luke ,będzie z Ciebie słaby ojciec -powiedziałam kładąc plecak obok fotelika Szymona.
-Zobaczymy ,za kilka lat-mrugnał do mnie kiedy zapinałam Szymona w pasy bezpieczeństwa.
-Już ,mi żal dziewczyny ,która będzie z tobą miała te dzieci -droczyłam się z nim zajmując miejsce pasażera .
-To ty będziesz tą dziewczyną-odpyskował .
-W twoich snach -prychnełam pod nosem odpalając silnik samochodu .
-W moich snach robimy zupełnie coś innego -powiedział ,kiedy wyjeżdżałam na ulice.
-Idiota.
-Mamo ,dajesz mi złotówke-krzyknął Szymon .
-Jaką złotówke ?-zapytał zdezorientowany Luke .
-Jak ktoś dorosły powie brzydkie słówo albo kogoś obrazi to daje mi złotówkę -powiedział z bananem od ucha do ucha.Ta metoda miała oduczyć moich znajomych przeklinia przy Szymonie ,a nie na mnie .
-Mały ma głowę do interesów-skomentował Luke .
-Kiedy dostanę moje pieniądze?-dopytywał się Szymon .
-Jak wrócimy do domu -odpowiedziałam  spoglądając w wsteczne lusterko .
-Mamo-odezwał  się znów .
-Tak ,skarbie?
-W przedszkolu nie mów do mnie :skarbie,pysiu, czy co tam jeszcze wymyślisz .
-A czemu?-dopytywałam się .
-Bo tam będą dziewczyny-na te słowa Luke zaśmiał się ,a ja tylko uśmiechnęłam .
-Dobrze ,misiu-odpowiedziałam .
-Mamooo-przeciągnął Szymek .
-Już jestem cicho -uderzyłam łokciem Luke by przestał się śmiać .


Ściany w przedszkolu były koloru zielonego , a na to były namalowane postacie z różnych bajek.Szymon zabrał ode mnie plecak i za rękę wszedł do sali z opiekunką.Mimo później godziny bo jest już po 16 w przedszkolu było jeszcze kilkoro dzieci .Stałam oparta o drzwi i patrzyłam jak Szymon bawi się ciężarówką z innymi chłopcami .Luke został zabrany przez grupę dziewczynekipa , by był ich księdziem na białym koni , przez co siedzi teraz i popia południową herbatkę z księżniczkami .Jego mina , aż prosi się o pomoc , ale nie chce psuć im zabawy .Musiałam podpisać kilka papierów , by Szymon mógł zostać w przedszkolu . Po dzieci przychodzili rodzice ,jedni byli młodsi inni starsi.Szymon postanowił wracać do domu ,kiedy ostatni z jego kompanów zabawy został odebrany .
Luke przez całą drogę powrotną nie odzywał się do mnie ,tylko siedział z tyłu i rozmawiał z Szymonem o Pingwinach z Madagaskaru .
Głupi było mi go tak odowieźć do domu ,więc zaprosiłam go na obiad do nas.

-Szymek co zrobiłeś na obiad razem z babcią?-spytałam się przepuszczając Szymona i Luke w drzwiach od domu.
-Zupe i rybe-powiedział zdejmując kurtke.
-Nie otrujemy się ?-spytał się Luke odwieszając swoją kurtke jak i Szymona.
-Chyba nie -podrapał się po główce mój mały skarb,kiedy ja odkładałam plecak obok plecaka Luke i męczyłam się z zdjęciem żakietu .
-Pomoge Ci-powiedział Luke po czym zrobił to co powiedział i powiesił go obok kurtek ,podziękowałam mu uśmiechem.
-To Szymek idź z Luke'iem umyj ręce ,a ja podgrzeje obiad-powiedziałam zdejmując buty.
-Tak ,jest -zasalutował i pociągnął za ręke Luke do łazienki,kiedy ja udałam się w kieruku kuchni.Obiad był tam gdzie powiedziała babcia.Była to zupa koperkowa i dorsz w folii z ziołami ,brukselka i ryż brązowy.Przez moją diete cała rodzina zaczeła się lepiej odżywiać.Podczas nalewania zupy do talerzy ktoś położył dłonie na moich biodrach i zapytał zachrypniętym głosem czy może mi w czymś pomóc.Po odwróceniu się wiedziałam ,że to Luke ,dopiero po chwili  zdałam sobie sprawe  z tego jak blisko siebie stoimy.
-Będziecie się całować?-spytał  się nas Szymon stojący w wejściu do kuchni.
-Nie-odpowiedział stanowczo w wróciła do nalewania zupy -Jeśli chcesz pomóc to zanieś już talerze i postaw je stole -powiedziałam otwierając szuflade z sztućcami.
-Okey-zabrał trzy talerze  i zaniósł je do jadalni.Po zabraniu sztućców poszłaam do chłopaków i usiadłam tak by widzieć zarówno Szymon ,który siedział po mojej lewicy i Luke z prawej strony.
Zupe jak i drugie danie zjedliśmy w ciszy ,dopóki Szymon nie zadał swoich pytań do Luke.
-Lubisz moją mame?-zapytał odpychając talerz od siebie.
-Lubie-odpowiedział połykajac brukselkę
-A mnie lubisz?-uśmiech na jego buźce się powiększał
-Ciebie też lubie -Luke zmierzwił jego włosy kiedy ja zbierałam talerze po obiedzie.
-A weźmierz ślub z mamą i zamieszkasz z nami?-na to pytanie z ręki wyleciał mi talerz,który rozbił się o płytki w kuchni. Szybko pozbierałam odłamki porcelany i zwróciłam uwage Szymonowi ,zanim Luke odpowie na jego pytanie:
-Nie możesz się pytać o takie rzeczy-odłamki szkła wrzuciłam do kosza pod zlewem i wróciłam do kuchni sprawdzić czy wszystko zabrałam .
-Przepraszam -powiedział cicho Szymon i podniósł głowe-Mamo ,czemu Ci leci krew z palca ?-teraz dopiero zauwazyłam ,że leci mi leci owa krew z palca .

Przez co teraz siedze na krześle ,a przede mną klęczy Luke i obmywa mi drobne skleczenie wodą utlenioną .
-Sshhhhh-zasyczałam kiedy wylał jej zbyt dużo .
-Sorry -powiedział i pokazał ruchem ręki by jego asystent (Szymon) wytarł wacikiem do demakijażu nadmiar wody -Boli Cie ?
-Nie boli tylko szczypie-odpowiedziałam
-Dać buzi kuku?-zapytał Szymon -Ty zawsze dajesz mi buziaka jak coś mnie boli-powiedział pochylając się nad moim palcem i dał buziaka moiemu skaleczeniu.
-Już nie boli- uśmiechnełam się do niego .
-Ale jeszcze leci Ci krew -powiedział Luke i wessał całą krew swoimi ustami,a po moim ciele przeszedł dziwny dreszcz.
-Przestańcie już wyolbrzymiać -oparłam się ręką o stół-Wystarczy przykleić zwykły plaster i będzie po kłopocie -kiedy Luke odessał się od mojego palca przykleił plaster i posprzątał waciki i wode utlenioną.

Szymon poszedł sprawdzić czy wszytskie jego zabawki są na miejscu  i zostawił mnie samą w kuchni z Luke'iem.
-Przepraszam Cie za niego on czasami po prostu nie wie co mówi-wstałam z krzesła i poszłam do kuchni by schować brudne naczynia do zmywarki.
-Nie musisz za niego przepraszać-pomógł w wkładaniu naczyń-On poprostu tęskni za tatą i tyle-zamknełam zmywarkę.
-Wiem -powiedziałam powstrzymując łzy ,które zebrały się pod moimi powiekami.-Wiem.-powtórzyłam.
-Wszystko w porządku?-złapał podbrodek w dwa palce  bym spojrzała mu w oczy .
-Yhym-przytaknełam patrząc mu w oczy-Wiesz ,że on nie odpuści?-miałam na myśli Szymka i jego pytania
-Domyślam się ...tylko nie wiem co mu odpowiedzieć ,by go nie urazić -spuścił wzrok na podłoge.
-Powiedz mu co czujesz w sercu ,a jeśli on czegoś nie zrozumie to sama mu wytłumacze i tyle-opierałam się o blat szafki .
-Jak mam mu wytłumaczyć coś co sam do końca nie pojmuje ?-znów patrzy mi w oczy .
-Czego nie pojmujesz ?-spytałam się szeptem ,kiedy światło w kuchnii zapaliło się .
-Znowu będziecie się całować ?-zapytał się Szymon ,stając pomiędzy mną , a Luke'iem .
-Chciałbyś to zobaczyć?-Luke wziął go na ręce .
-Może jutro ,ale teraz chcę spać z Luke'iem -Szymek poparł rączką swoje senne oczka i położył główkę na ramieniu Luke ,a ręcami objął jego szyję -Będziesz ze mną spał ?
-Jeśli twoja mama się zgodzi -przerzucił piłeczke na moją stronę.
-Jeśli chcesz to możesz-powiedziałam patrząc na zasypiajacego Szymona .
-Tak ,tak -Szymon dał mi całusa-Jesteś super mamo i ty też tato-mocniej przytulił się do Luke ,a coś w moim sercu dziwne zakuło.Wytarłam szybko łzę , by żaden z chłopaków jej nie zobaczył .
-Umycie się ,a ja uszykuje dla Ciebie jakaś piżame-bez czekania na odpowiedź ,pobiegłam na górę do pokoju Maćka ,gdzie zaczęłam szukać jakiejś koszulki i bokserk dla Hemmings'a .
Chłopacy zajeli łazienke dla gości , gdzie była duża wanna .Zapukałam ,ale  nikt mi nie odpowiedział  , dlatego zostawiłam ubrania na podłodze i poszłam do łazienki w moim pokoju.Po prysznicu i zmyciu makijażu ,ubrana w onesie sticha:
.Wyszłam z łazienki widząc w łóżku śpiącego Szymona i Luke. Synka przełożyłam do jego łóżeczka i złożyłam na jego purpurowy policzku buziaka.Tak samo zrobiłam z Luke'iem tyło , że on oddał mi buziaka....

*******************

Witam was z nowym rozdziałem miał być jutro ale dziś są urodziny Ashton'a :))) .

Happy Birthday Ashton!!!
A wy kiedy obchodzicie urodziny?Moje były 19 czerwca :)

Do następnego ;)
P.S :Ktoś to jeszcze czyta?
omlet ze szpinakiem (160 g) i czosnkiem, surówka z marchewki i jabłka

http://www.poradnikzdrowie.pl/diety/lecznicze/przykladowy-jadlospis-dla-cukrzykow-dieta-1500-kcal_34623.html
omlet ze szpinakiem (160 g) i czosnkiem, surówka z marchewki i jabłka

http://www.poradnikzdrowie.pl/diety/lecznicze/przykladowy-jadlospis-dla-cukrzykow-dieta-1500-kcal_34623.html

poniedziałek, 29 czerwca 2015

ROZDZIAŁ 8

9 września


 W nocy nie mogłam spać co jest dość dziwne jak na cukrzyka. Zostawiając śpiącego Kacpra ,zeszłam na dół do kuchnii.Postanowiłam zrobić sobie kakałko .Po znalezieniu wszystkich składników  ,do kuchni wszedł syn właścicieli-Michał.W czasie naszej rozmowy dowiedziałam się, że jest w moim wieku ,a do rodziców przyjeżdza tylko na weekendy ,ponieważ mieszka,pracuje i zaczyna nauke w naszym liceum .Fajniee....On za to dowiedział się ,że jestem cukrzykiem i będziemy chodzić do tej samej szkoły,tylko on do klasy sportowej.Powiedział ,że zachowuje się jak dziecko ,na co powiedziałam mu ,że mam 2-letniego syna.Po wypiciu kakałka ,umyłam po sobie kubek,wymieniłam się z Michałem numerami telefonów. i wróciłam do swojego pokoju.Okazało się ,że wróciłam o 4 rano  i usnełam o tej samej godzinie.

Po dwóch godzinach snu poczułam jak coś/ktoś gryzie mnie po brzuchu?! Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam głowe Kacpra leżącą na moim brzuchu.Miał otwarte oczy i uśmiech na twarzy.
-Dzień dobry
-Dzień dobry-odpowiedziałam-Wygodnie Ci?-zapytałam podnosząc się na łokciach.
-Tak-powiedział dając mi causa na powitanie .-Wyspałaś się?
-Yep-przeczesałam ręką włosy-Która jest?-podniósł się sięgając po telefon.
-Za wcześnie -schował głowe w kołdre-Jest szósta rano,a my idziemy spać
-Nie -zepchnełam go ze mnie-Zanim dojedziemy będzie w sam raz-składam buziaka na jego czole i tak samo robię z moim skarbem idąc do łazienki.
Po załatwieniu potrzeb fizjologicznych wracam do pokoju , gdzie moje miejsce w łóżku zajmuje Kasia i Szymon przytuleniu do leżącego pomiędzy nimi Kacpra .Każdy z nich ma zamknięte oczy, ale po ruszającej się powiece mojego chłopaka ,wiem ,że on nie śpi.
-Możesz ruszysz się z tego łóżka -mówię szykając ubrań ,które spakował mi Mario , a Kacper ani drganie-Szkoda , myślałam , że weźmiemy wspólny prysznic -kłamie .Zabieram ze sobą ciuchy i wracam do łazienki nim dogoni mnie Kacper wstający z łóżka.

W łazience zamykam się na klucz od wewnętrznej strony pomieszczenia.
-Madzia ,ja już nie śpie-mówi Kacper pukajac w drzwi.
-Ja się bardzo z tego powodu ciesze-uśmiecham się bo mój plan wywleczenia z łóżka Kacpra się powiódł.Zdejmuje koszulkę i kładę ją na sedes.W odbiciu lustra wiedzę na moim brzuchu zaczerwienioną skórę.Po dotknięciu ich opuszkami palców ,mogę stwierdzić ,że są to malinki .
-Kacper-krzyczę-Radzę Ci nie być w pokoju kiedy wyjdę z łazienki - teraz rozumiem ,dlaczego miałam uczucie gryzienia po moim brzuchu.
-Pamiętaj ,że bardzo Cię kocham -mówi poprzez zamknięte drzwi.-I nadal liczę na wspólny prysznic.
-Po zrobieniu mi -liczę ile narobił mi malinek -siedmiu malinek możesz zapomnieć -zdejmuje z siebie resztę ubrań , sprawdzając czy nigdzie nie mamy podobnych "pamiątek"po ostatniej nocy.Na jego i moje szczęście nie znajduje ich więcej .
Wychodząc spod prysznica owinieta w ręcznik wokół ciała i turban na głowie , myje zęby  i zakładam białą koronkową bielizne.
Dzięki Mario-mówię w myślach .Nie macie pojęcia jak to jest fajnie mieć przyjaciela geja.Mój zestaw na dziś to kremowe rurki,biała bluzka na długi rękaw i łososiowe Vansy.Tak ubrana wychodzę z łazienki z mokrymi jeszcze włosami .Kacper chodzi w spodniach od garnituru ,trzymając na recach Kasie pijącą z butelki .
-Łazienka wolna-daje mu buziaka w policzek .
-Będziesz mnie biła?-pyta odkładając pustą butelke na szafkę pod telewizorem .
-Narazie nie , bo masz dziecko na ręcach-chowam brudne ubrania do torby .
-Chciałem Cię obudzić ,ale masz twardy sen-broni się.
-Wiem , ale i tak jestem na Ciebie zła -zbieram rzeczy porozrzucane po pokoju dzieląc na jego i moje.Swoje chowam odrazu do torby .
-Nie złość się już tak -kładzie Kasie obok Szymon na łóżku.
-Ohhhh...wkurzyłeś mnie-odpowiadam na co on obejmuje mnie w tali i całuje mi włosy.
-Przepraszam-mówi o składa kolejny pocałunek tym razem na czole.-Teraz lepiej?-robi krok w tył ,ale wciąż jestem w jego objęciach.
-Trochę -kładę głowę na jego klatce piersiowej .-Przyjemniejszych sposób na budzenie nie znasz?-
-Będziesz musiała mnie nauczyć ,kotek-opiera podbródek ,o moją głowę.
-Kotek?-pytam podnosząc głowę , by móc spojrzeć mu w twarz.
-Nie podoba Ci się?
-Może być-daje mu przelotnego całusa .
-Kotek-powtarza o całuje mnie .Nasz pocałunek przerywa płacz zarówno Kasi jak i Szymona .-Czasem mam ochotę je udusić -mówi gdy odrywamy się od siebie.
-Przestań -bronie ich-Ja je kocham-wylatuje się z jego objęć i podchodzę do łóżka .
--Też je kocham-mówi Kacper i bierze z powrotem Kasie na rece -Kto ostatnio zmieniał jej pampersa?-pyta poprawiając jej body.
-Ty -siadam obok Szymona i biorę go na kolana -A co ?
-No ,teraz twoja kolej na zmianę  jej pieluchy -rzuca wszystko co potrzebne na łóżko obok nas.
-Ja to robiłam przez prawie dwa lata -rzucam w niego pieluchą-A ty musisz się jeszcze podszkolić-zabrałam obudzonego już Szymona do łazienki , by mógł się załatwić i umyć mu buźke.
-Mamoo- przeciągnął Szymek , kiedy wycierałam mu buzię ręcznikiem.
-Co tam ,Szkrabie?-posadziłam go na umywalce
-Fajny jest ten Kacper -mówi przecierając oczka.
-Wiem , że jest fajny-daje mu buziaka w nosek-Ale ty jesteś fajniejszy-z kosmetyczki wyjmuje małą szczoteczke do zębów i owocową pastę do zębów dla mojego Skarba.
-Magda!!!!-krzyczał Kacper z pokoju.
-Co ?-odkrzyknełam mocząc szczoteczke w wodzie.
-Jak ja mam założyć jej te body?-pyta załamanym głosem na co chichocze.
-Po ludzku -odpowiadam otwierając drzwi.Za nimi stał ubrany w jeansówą koszule z Kasią na recach.
-Wiesz,że bardzo ,ale to bardzo  Cię kocham?-wysuwa ręce z Kasią w moim kierunku.
-Wiem-biorę jego córke na ręce-I to zrobię ale ty za to myjesz zęby Szymkowi-wychodząc z łazienki daje mi causa w czoło i szepcze ciche dziękuję.
Po położeniu Kasi na łóżko wywracam body na prawą stronę o zakładam je na nią, uważając by nic jej się nie stało.Na koniec dostaje ode mnie buziaka w malutki nosek.
-Mam nadzieję ,że twój tatuś ,nie utopi mi synka w umywalce-ręka pogłaskałam ją po nóżkach, a drugą sięgnęłam po telefon ,który cały czas wydawał dźwięki ,które oznaczały powiadomienia .
Miałam 3 powiadomienia z TT .
1.Ktoś mnie zaobserwował.
2.Jakiś ludek skomentował zdjęcie na ,którym jestem .
3.Kacper Lachowski dodał zdjęcie na ,którym jesteś oznaczona.
Weszłam w ostatnie powiadomienie.Po załadowaniu strony pokazało się zdjęcie o opis:

#Myjemy_zęby#Jestem_fajny#Moja_dziewczyna_jest_kochana
#Kocham_Cię_Skarbie...
Znalezione obrazy dla zapytania francisco lachowski milo lachowski

Na zdjęciu był Kacper trzymający Szymka na ręcach.Mój Skarb młodszy wyszedł słodkoooooo.
Chowam go do kieszeni spodni i przekładam Kasie na kołdrę by było jej wygodniej spać.
Z łazienki wychodzi Kacper ,a obok niego idzie Szymek i cicho się śmieją .
-Zęby umyte-obaj salutują
-Okey -wygładzam spodnie i wstaje z łóżka -Co robiliście takiego śmiesznego w łazience-kucam naprzeciw Szymka.
-Nic-chowa głowę za kolano Kacpra(bo taki jest wysoki) i dalej się śmieje .
-Aha-wstaje i wyjmuje ubrania dla synka z torby-Choć Cię ubiore- Szymek siada na łóżku i próbuje zdjąć koszulke.
-Nie umiem-opuszcza ręce i tak samo spuszcza głowe w dół.
-Ale ja Ci pomogę-z pomocą Szymka zdejmujemy piżamke.
-Kochana jesteś-mówi Kacper i całuje mnie w szyje-Nie,no -odzywa się spoglądając na swój telefon.
-Coś się stało?-pytam zakładając synkowi koszulke.
-Musimy już iśc.Mama dostała telefon z pracy i jest im potrzebna.-drapie się ręką po karku i widać ,że jest zakłopotany-Cholera to nie tak miało być -chowa telefon do spodni-Bardzo będziesz zła jak teraz wyjde?-zapytałobejmując mnie od tyłu w talii
-To zależy od tego czy się jeszcze spotkamy?-rozumiałam jego sytułacje w pełni.Nie raz zdażało się tak ,że mama musiała lecieć za swoją kolezanke z pracy bo ta np.zachorowała.
-Jak się wyrobie to przyjadę na pierwszą lekcje-pocałował mnie za uchem-Obiecuje .
-Okey ,jedź-obróciłam głowe i dałam mu przelotnego całusa w wargi.
-Kocham Cię-mocniej pryciągnął mnie do siebie ,tak by dzieliła nas tylko warstwa ubrań.
-Ja ciebie też-położyłam mje ręce na jego splecionych na mojej talii.
-Nie chce mi się Ciebie zostawiać ,a zwłaszcza ,że chodzi tu te cały chłopak-pocałował mnie we włosy
-Co jesteś zazdrosny?-obróciłam się przodem do niego.
-Może tak troszeczke-patrzył mi w oczy.
-To ta twoja zadrość będzie musiałam mi zaufać-położyłam dłonie a jego klatce piersiowej.
-Tak, a czemu to ?
-Bo on będzie chodził z tobą do klasy-schowałam głowe w jego klatke piersiową
-Ej, Magda skąd ty to wiesz?-zapytał podnosząc mój podbródek.
-Spotkałam się z nim...-moją wypowiedź przerwał dzwonek pokoju.
-To pewnie moja mama-powiedział i pocałował mnie w usta.
Po uwolnieniu się z uścisku Kacper pozbierał wszystkie swoje rzeczy jak zarówno i Kasi.Gdy wszystko miał już w torbie NIKE dał mi buziaka i obiecał ,że jeszcze się spotkamy .
Kiedy Kacper z swoją córką opuścili mój pokój dokończyłam ubieranie Szymona ,zrobiłam zastrzyk z insuliny,pochowałam wszystkie nasze ubrania i zabawki Szymona do torby.Po zjedzeniu śniadania i zapłacenia za pokój ,schowałam bagaże do bagażnika ,a plecak z książkami na dziś zostawiłam na tylnym siedzeniu.Napisałam do mamy SMS ,że czekamy na nią na dole przy samochodzie.Po pięciu minutach od jego napisania zjawiła się razem z swoim chłopakiem.Pożegnałam się z nim grzecznie bo jest on fajnym facetem.Mamy walizka dołączyła do mojej i zapiełam Szymona w foteliku.Odrazu po wyjechaniu z posesji mama zaczeła swoje śledztwo
-Dobrze się bawiłaś?
-Całkiem nieżle -odpowiedziałam
-Znasz tego chłopaka ,który jest chrzestnym?
-Yep.
-On też ma małe dziecko.
-Wiem-skręciłam .
-Była by z was ładna para -skmentowała
-I jest ...znaczy chyba tak-szybko się poprawiłam i spojrzałam wsteczne lusterko.
-Co?Ty z nim chodzisz?-spojrzała na mnie
-Tak jakoś wyszło-odpowiedziałam
-Czemu wcześniej mi nic o tym nie powiedziałaś ?
-YYYYYyyyyyy.....a ty czemu ie powiedziałaś nam nic o Pawle ?-obróciłam piłeczke.
-Skup się lepiej na drodze- powiedziała rumieniac się-Szymon nadal nie przyzwyczaił się do zmiany strefy czasowej?-ruchem głowy pokazała na mojego synka.
-Nie,ale jest już troche lepiej-włączyłam radio-A ty, o której masz być na lotnisku to Cię podwiozę?
-Nie musisz ,umówiłam się z Pawłem ,że to on mnie odbierze i odwiezie jak wróce z pracy.-zmieniła stacje radyjną (tak chyba to się pisze).

Głos z radia: Na Sobotnim koncercie w Gdyni zespołu One Direcion pojawił się niespodziewani goście. Były to dziewczyny z zespołu Littel Mix ,którego wokalistka Perrie Edwards jest dziewczyną Zayn'a Malik'a oraz Demi Lovato .Tak moi mili nie przesłyszeliście się .Wokalistka  Demi Lovato jest byłą dziewczyną Harr'ego Styls'a . Ich zwiąek trwał prawie cztery miesiące .Niestety żadna z stron nie podałą powodu rozstania.Pojawienie się jej na scenie wywołało nie małe zmieszanie.Czy Demi i Harry znów będą razem ?Tego jeszcze nie wiemy.Po ich rozstaniu Demi znikneła na 3 miesiące nie dając o sobie znaku życia. Sobotniego poranka nagrała filmkik ,który możecie znaleść na naszej stronie internetowej , w którym odpowiadała na pytania swoich fanów. Lecz nie odpowiedziała na żadne dotyczące tego co robiła w lecie.Na koncercie wszystko się wyjaśniło.Demi Lovato spedziła dwa tygodnie z Little Mix ,a pozostałe 10 tygodni z The Wanted..Chłpacy z 1D byli zszokowani tym wyznaniem ,a najbardziej Harry.Gdy gwiazda muzyki pop przebywała na scenie zadzwonił do niej sam Max George, który jest wokalistą The Wanted.Z tego co nam wiadomo on i Demi mają wspólną tajemnice o ,której nie wie nikt-oprócz mamy i Mario -dodałam w myślach.-Perrie Edwards wspomniana wcześniej dziewczyna Zayn'a powiedziała ,że albo Demi wyjawi jej tą tajemnice lub ona powie prawde Harr'emu.Nie wiemy co miała na mysli Perrie mówiąc ,że powie prawde. Po tym zdaniu Demi Lovato wybiegła z stadiony mimo nawoływań jej przyjaciółek . Żaden z członków zespołu 1D i Little MIx nie wypowiedziało się do dziś na ten temat.Kolejne informacje w tej sprwie będą podawane od razu na naszej antenie ,a teraz posłuchajmy nowej piosenki .''

- Magda ,nie chcesz mi powiedzieć ,że Harry nadal nie ma zielonego pojęcia dlaczego sie od niego wyprowadziliscie?-zapytała się mnie mama kiedy wjeżdzałam na naszą ulice.
-Nie jest mu to potrzebne do wiadomości-odpowiedziałam wjeżdżając do garażu .Fajnie jest mieć brame na pilota.
-Zresztą i tak wiesz co o tym sądze-powiedziała mama odpinając siebie z pasów ,a później Szymona,który zdążył się już obudzić. Po wniesieniu naszych toreb do domu ,powiedziałam mamie ,o której godzinie wróce do domu i by zadzwoniła w razie czego. Nie pojawie się odrazu w domu po skończeniu zajęc ,bo chcę się rozejrzeć za żłobkiem dla Szymona, ponieważ babcia w tym tygodniu wraca do dziadka,do Włoch ,a ja zostane sama.Po zabrabiu plecaka wróciłam do garażu po mój motocykl ,by szybciej móc poruszać sie po mieście.Gdy miałam już na głowie kasak bez którego się nie ruszam pojechałam do szkoły.

Pod nią było mnóstwo osób , jedni wchodzili do szkoły ,a inni wychodzili np.wracając się po zapomnianą książke lub zeszyt.Nie zdjełam kasku od razu po zejściu z motocyklu tylku w pełnym stroju,który dostałam od mojego brata na 17 urodziny:
Znalezione obrazy dla zapytania strój motocyklisty+ kask. Weszłam do szkoły ,dzięki czemu otoczył mnie wianuszek dziewczyn , między nimi dostrzegłam Blondi na co w duchu sie zaśmiałam .Wszystkie dziewczyny pokazywały mi swoje ''wdzięki'' dopóki nie doszłam do swojej szafki.Otworzyłam ją nie odzywając się nawet słowem.Na czele dziewczyn stała Blondi, która szeroko się uśmiechała i dotykała mojego ramienia . I jak tu się nie śmiać?
Zdjełam plecak z ramion i odpiełam kask , po jego zdjęciu żałowałam ,że  nie mam telefonu w ręce by móc uwiecznić te chwile.
-A ty się na dziewczyny przerzuciłaś?-zpytałam się Blondi i strzepnełam jej ręke z mojego ramienia.
Ten kto widział całe zajście śmiał się z tego ,przez co twarz Blondi przybrała każdy możliwy odcień czerwieni.Reszta dziewczyn znikneła w ekspresowym tempie , co i uczyniła  ''zauroczona moim wdziękiem ''Blondi wcześniej prychając i mówiąc różne przekleństwa pod moim adresem.Jak każdy aktor po występie ukłoniłam się mojej publiczności ,na co śmiech zamienił się w brawa i gwizdy chłopaków.Po zdjęciu dodatkowej warstwy ubrań(skórzana kurtka i spodnie) poszlam do klasy pod ,którą ostatnio mieliśmy geografie jako przedmiot dla chętnych.Gdzie byli już prawie wszyscy.
-Witaj ma najdroższa przyjaciółko-ukłonił sie przede mną Mike tym razem z zielonymi włosami.
-Nie wiem co brałeś ale zmień dilera-również się ukłaniłam ,przez co pozostała trójka się zaśmiała razem ze mną ,tylko Mike udawał oburzonego.
-Ja chce Cie po królewsku powitać , a ty tak ?-zapytal prostując się ,co ja zrobiłam już wsześniej.
-Tak bywa w życiu .-powiedziałam
-Magda ,co to za nabieranie biednej Aśki(tak pewnie ma na imie Blondi)-zapytał się Ashton-,że biedna musiała się wypłakać na ramieniu naszego Hood'a ?
-To nie moja wina-podniosłsm ręce w geście obrony- wy też sie na to nabraliście-pokazałam na każdego z osobna.
-Co racja to racja -stwierdził Calum.

Naszą rozmowe przerwał dzwonek. Podczas lekcji napisałam do Luka ,że chce porozmawiać z nim i z Ash'em na przerwie obiadowej.Odpisał ,że im pasuje.

Kolejna lekcja to mamtematyka ,lecz zamiast nauczyciela tego przedmiotu do klasy wszedł  nauczyciel muzyki .Gdy każdy usiadł na swoim miejscu pMucha zabrał głos:
-Od dzisiaj te godzine będziecie mieć ze mną -cała klasa wydała z siebie okrzyki radości.-Teraz chce ,żebyście uwierzyli w swoje marzenia i ,że każdy z was może stać się sławny.Na dzisiejsze zajęcia zaprosiłem zespół ,który na pewno damska część klasy zna ,a męska może coś o nich słyszała..Zostawie was samych z nimi .Jako podpowiedź moge powiedzieć tyle ,że jest ich 5 i w sobote mieli koncert w naszym mieście-  o kim on mówił? Ej nie ,nie,nie,nie i jeszcze raz nie . Teraz już napewno będe miała spokój od nich .
 Dziewczyny zaczeły piszczeć i krzyczeć gdy do klasy wszedł kto?No 1D do cholery.
 

No kurwa ,zajebiście .
Zjechałam na krzesełku tak by nie mogli mnie zauważyć .
-Hello , we  are One Direcion .-przywitał się Louis -My name is Louis , this is Niall ,Zayn, Liam and Harry-ręką pokazał na każdego z nich .Każdy pomachał ręką klasie i rozejrzeli się po niej.Miałam nadzieje ,że zaczną rozmawiać z 5SOS ,albo z napalonymi dziewczynami z przodu.
Usiedli na biurku nauczyciele by mieć na nas lepszy widok .Zayn cały czas patrzył się na ostatnią ławke .Prosze nie rozpoznaj mnie .Dostań nagłej amnesii.
-If you have any questions, I am happy to answer them/jeśli macie jakieś pytania ,to chętnie na nie odpowiemy-odezwał się Liam , na co dziewczyny z pierwszych ławek odrazu zaczeły  się ich pytać.
-Możemy porozmawiać na osobnosci?-zapytał się Zayn w języku urdu , cała klasa zamilkła no bo nikt niezrozumiał jego wypowiedzi.-Demi ,możesz siedzieć nawet pod ławką ,ale ja i tak Cię widze -nadal mówił w niezrozumiałym języku dla innych.Tylko ja wiedziałam o co mu chodzi ,bo to właśnie on nauczył mnie języka urdu-Wyjdziesz i porozmawiasz ze mną  czy mam powiedziedzieć to wszystko po angielsku ,żeby każdy mnie zrozumiał-nie to już jest szantaż .Wiedziałam ,że jak wyjde z Zayn'em  zklasy to będzie duże zamieszanie , przez co Harry będzie wiedział ,że ja to ja .Usiadłam porządnie na krześle i powiedziałam szeptem do Calum'a ,który siedział w ławce obok :
-Weź chłopaków i wyjdźcie za mną- chciałam by chłopacy byli przy mnie ,bo bałam się co mogą zrobić mi chłopacy kiedy dowiedzą sie prawdy , a na pewno już wiedzą od Perrie ,albi ja im powiem pod wpływem impulsu.
-Ale ,po co i gdzie?-zapytał również szeptem Cal
-Po prostu mi zaufaj-powiedziałam wstając i zabierając plecak.Wyszłam z klasy beż mówienia słowa. Nie odwracałam sie bo wiedziałam ,że idzie za mną .Idąc tak poszłam za szkołe gdzie była cisza i  nikt z szkoły nie będzie nas widział .
-O czym chcesz pogadać-zapytałam się po angielsku ,kładąc plecak na trawię.
-O tym co miało miejsce na koncercie i czemu zniknełaś z naszego domu bez słowa wyjaśnień-odpowiedział Zayn stojący po prawej stronie Harr'ego
-Demi proszę Cie wróć do nas , ja wciąż Cie kocham-powiedział Harry łapiąc mnie za ręke ,którą od razu mu wyrwałam z uścisku.Poczułam za plecami czyjś oddech-A oni po co tu?-spytał się pokazując na Ashtona ,Luke,Calum'a i Michaela stojących za moimi plecami.
-Demi nas porposiła byśmy przyszli więc jesteśmy-odezwał się Ash ,a na co moje serce przyspieszyło.Czyli już wiedzą .
-Czemu chciałaś ,żeby oni przyszli?-zapytał się Zayn zdejmując kurtke.
-Bo nie chce znów wylądować w szpitalu przez twojego kolege -odpowiedziałam robiąc krok do tyłu ,dzieki czemu po prawej stronie miałam Luke i Calum'a , a po lewej Ashtona i Mike.
-O jakim szpitalu ty mówisz?-zrobił krok do przodu Harry.
-Jak był byś mniej pijany to byś wiedział-powiedziałam ,a na plecach poczułam rękę chyba Luke. 
-Dobra powiedz mu to co chce wiedzieć i już nas ty nie ma-Zayn położył ręke na ramieniu swojego kolegi
-Sam też możesz mu powiedzieć -odpyskowałam
-Co?-zapytał zdziwiony Harry-Ty o wszystkim wiedziałeś i nic mi nie powiedziałeś?-jego wzrok spoczoł na Zayn'ie.
-O wszystkim na pewno nie wie- prychnełam pod nosem.
-Co ty powiedziałaś ?-zapytali oboje w tym samym czasie.
-Wszystkiego Perrie na pewno Ci nie powiedziała -powtórzyłam głośniej.
 -Czego mi miała nie powiedzieć ?-zapytał Zayn.
-Sam się jej zapytaj -odpowiedziałam -o to czy  w końcu udało jej się Ciebie zdradzić -uśmiechnełam się pod nosem .
-Co ty mówisz ? -Zayn stanął naprzeciwko mnie ,a Luke przejechał ręką w góre w dół co miało mnie troche uspokoić.-Nie wierze Ci .Kłamiesz ,ty kłamiesz-ciągnął za końcówki włosów.
-Podaj mi jeden powód dla ,którego miała bym kłamać-dwoma palcami złapałam go za brode by patrzył mi prosto w oczy.
-Nie wiem -powiedział-Ale nie moge uwierzyć ,że Perrie miała by mnie zdradzić-głosno oddychał , aja byłam wdzięczna reszcie chłopaków ,że są cicho.-Dlaczego mi to mówisz ,ty ,a nie moja dziewczyna?
-Bo ona nigdy Ci tego nie powie-cały czas utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy.-Jej zalezało i nadal zależy tylko by stać się jeszcze sławniejszą niż jest-mulat zrobił dwa kroki do tyłu
-Muszę to wszytko przemyśleć-powiedział idąc skąd przyszliśmy .Teraz zostałam ja z chłopakami i Harry.
-Możemy porozmawiać w cztery oczy-poprosił brytyjczyk
-Powiedziałam Ci już ,że nie chce wylądować po raz kolejny przez ciebie w szpitalu-odpowiedziałam.
-Skoro mamay rozmawiać przy nich to chociaż powiedz mi dlaczego zostawiłas mnie i chłopaków bez słowa wyjaśnienia.
-Jak byś mniej wtedy wypił to byś nie miał odwagi tu przyjść i spojrzeć mi w oczy-stanełam naprzeciw niego.
-Proszę wytłumacz mi, a zrobie wszystko co w mojej mocy by wszystko naprawić -próbował złapac mnie za ręke ,ale ja schowałam  obie za siebie.
-Nie naprawisz wszystkiech ,bo nie jesteś pieprzonym wskrzesicielem-powiedziałam ,a na samo wspomnienie o nienarodzonym dziecku po policzku spłyneła łza.
-Co miałbym wskrzesić?-zapytał wycierając łze z mojego policzka.
-To co czułam do Ciebie i nasze dziecko-z wypowiedzeniem tych słów po moich policzkach słyneła niezliczona ilość łez .
-O czym ty do mnie mówisz ?-zapytał się Harry , a w jego oczach można było dostrzec łzy.
-Kiedy wróciłeś do domu kompletnie pijany popchnołeś mnie na stół , w szpitalu dowiedziałam się gdyby nie ty była bym w czwartym miesiącu ciąży ,gdyby nie ty to dziecko by żyło.Rozumiesz , zabiłeś małe ,niewinne dziecko?-biłam pięściami jego tors nie chamując łez i wyzwisk pod jego adresem.Nie obchodziło mnie to czy słyszeli to chłopacy ,którzy stali za nami, czy słyszał to ktokolwiek inny.W tamtej chwili nie obchodziło mnie  nic tylko to by czuł tak samo ból ,który ja czułam po stracie dziecka.

Okładałam go dopóki nie zostałam odciągnięta przez któregoś z chłopaków.Calum szeptał mi do ucha, że wszystko jest już dobrze i nikt mnie nie skrzywdzi jednocześnie głaszcząc moje plecy co miało mnie uspokoić.Luke,Ashton i Mike pilnowali,aby Harry nie mógł mi nic zrobić.Po kilkudziesięciu sekundach uspokajania mnie przez Calum'a unormowałam swój oddech i zrobiłam krok w tył nie beędąc wypuszczona z objęć kolegi.Czułam się słabo za sprawą tego co miało miejsce chwile temu i przez to ,że w wyniku zdenerwowania spadł mi cukier.Usiadłam na trawie przy plecaku ,a plecy oparłam o ściane budynku szkoły.Z mniejszej kieszeni plecaka wyjełam mój zestaw pierwszej pomocy.
-Jestem chora na cukrzyce -powiedziałam nie musząc podnosić głowy by wiedzieć ,że nie wiedzą co to jest wyjety właśnie glukometr.
-Wszystko okey?-spytał się Ashton klękający obok mnie i położył ręke na moim kolanie by zachować równowage .
-Tak ,raczej tak -wystarczy ze zjem cukierka pomyślałam patrząc na glukometr-Dziękuje-powiedziałam 
-Nie ma za co -odpowiedział Calum-To co mowiłaś to była prawda?-zapytał pochylając się na de mną
-Niestety tak-schowałam wszystko do plecaka-Ile minut zostało do końca lekcji?-spytałam się wstając i strzepujac niewidzialny pyłek z ubrań.
-Yyyyy....10-odpowiedział Luke patrząc na zegarek w telefonie-A y nie jesteś ciekawa skąd wiemy,że Magda to Demi?
-Liczyłam ,że będziecie większymi głąbami i tak szybko się nie domyślicie ,ale chyba was nie doceniłam-w  5 wracaliśmy do szkoły .
-Powinienem się obrazić ,ale nie zrobie tego jeśli będe mógł zrobic sobie zdjęcie z Demi czy z tobą...?-zakomunikował Mike-na co wszyscy oprócz niego się zaśmiali -Czy ja powiedziałem coś śmiesznego?-zrobił mine 5 latka ,który nie dostał zabawki
-Nic takiego ,ale to zdjęcie to może kiedy indziej-powiedziałam przed klasą gdzi mamy lekcje.
-Oki doki-powiedział przekraczając próg klasy(ja weszłam pierwsza.)
-Gdzie byliście?-zapytał się nas pan Mucha.OOo mamy problem.Chłopacy stali jak zamurowani więc ja szybko wymyśliłam historyjke:
-Spadł mi cukier ,więc chłopacy poszli ze mną,by sprawdzić czy wszystko jest w porządku-powiedziałam na jednym wydechu.
-Aż czterech musiało iść?-dalej nas dręczył
-To tak.Dwóch by ją niosło-Luke mówił trzymając ręce na mojej talii ,a ja zaraz mu przyłoże-trzeci poszedł by bo panią pielęgniarke, a czwarty...czwarty by pilnował rzeczy reszty-no terach to chyba mu nos złamie ,bo jego prawa ręka była w kieszeni z tyłu moich spodni.
-Dobra ,kolejnym razem wymyślcie coś lepszego ,a teraz siadajcie.-przepuscił nas .
Do końca lekcji nie odzywałam się tylko kopałam krzesłko Luke .
-Bo zaraz Ci przyłoże -powiedział Luke na tyle głośno by usłyszał go każdy w klasie włączając 1D.
-Już się boje -odpowiedziałam równie głośno ,przez co wszyscy się na nas patrzyli.
-Jak tylko skończy się ta lekcja to złoje ten twój zgrabny tyłek-przysunął się bliżej ławki,a klasa na jego słowa zrobiła ,uuuuuu,
-Ty się od niej odczep ,bo to ja jestem opiekunem jej zgrabnego tyłka -powiedział Hood przyciągając mnie bliżej siebie
-Widzisz masz pecha -położyłam głowe na ramieniu Calum'a-A wy nie macie co robić-spytałam się po angielsku by każdy mnie zrozumiał , na co klasa odwróciła się do nas tyłem.
-Będe twoim księdziem na białym  koni-zażartował Cal-A ty niewiastą w opałach .
-Chyba za dużo bajek się na oglądałeś -prychnełam pod nosem.

Do końca lekcji w szkole był spokój .Kacper powiedział ,że wynagrodzi mi ,że tak wcześnie się zmył.Mówił , że z może zaprzyjaźnie się z Michałem ,jeżeli nie będzie mnie podrywał.Tsaaaa...

Teraz stoję w stroju motocyklisty na szkolnym parkingu i przekonuje chłopaków,że moge jechać sama załatwić żłobek dla Szymona.
-A jak Ci cukier spadnie  ?-wymyślał Ashton.
-Tak bez powodu mi nie spadnie-powiedziałam chowając plecak w schowek pod siedzeniem.
-Nie myśl ,że sama gdzieś pojedziesz-zabrał mi kluczyki Calum-i mówie to jako twój przyjaciel i opiekun.
-Do reszty was pogieło?-założyłam kasak na głowe-Daj mi tekluczyki i niedramatyzuj.Mam pół godziny żeby załatwić żłobek i wrócić do domu , bo inaczej moja mama spóźni się do pracy.-powiedziałam zabierając kluczyki Calum'owi
-To ja pojade z tobą i Cie przypilnuje powiedział Ash wyjmując z schowka zapasowy kask. i założył go na głowe.
Ashton usiadł z za mną i objął mnie w pasie ,ponieważ nie miał się czego trzymać w czasie jazdy 
-Rób jak chcesz -powiedziałam zajmując miejsce kierowcy i wkładając kluczyki do stacyjki.

Na miejscu okazało się ,że ,mają jedno wolne miejsce i Szymon może przyjść nawet jutro kiedy sama skoncze zajęcie ,bo jest on otwarty ,od 7 rano do 18 :).

Po odwiezieniu Ashtona wróciłam do domu ,gdzie czekała na mnie mama ,Szymon i Paweł.Powiedziałam mamie  o żłobku i od kiedy jej wnuk,będzie mógł tam chodzić,nie wspomniałam jej o spotkaniu z Harry'm bo sama ma dużo spraw na głowie .
Na podwieczorek ,bo obiad zjadłam w szkole ,zrobiłam mi i Szymkowi sałatke z ananasa,pomarańczy i arbuza.Zjedliśmy ją oglądając bajki w telewizji.
Po narzekaniach Szymona ,że on jest czysty udało mi się go namówić by wziął kompiel ,bo jutro pojedzie ze mną do żłobka .
Kiedy oboje byliśmy już umyci położyliśmy razem w moim łóżku,gdzie czytałam mu bajke o krecie.Sama usnełam w połowie książki chwile przed Szymonem.






***************************************
 Bum !
Witam was z nowym rozdziałem.Mam nadzieje ,że teraz będą si one pojawiały częściej ,bo są już wakacje i mam komputer u siebie.

Komentujcie i zostawiajcie linki do swoich opowiadań ,które na pewno przeczytam :)

Do kolejnego :)